Kto wygrał wybory w Meklemburgii? SPD. Kto przegrał? Angela Merkel. A co z AfD? Tego dokładnie nie wiadomo, gdyż partia ta pojawia się niejako na marginesie. Tak to wygląda w telewizji – pisał po niedzielnych wyborach w Meklemburgii-Pomorzu Przednim konserwatywny dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Sukces Alternatywy dla Niemiec (AfD) w liczącej zaledwie 1,6 mln mieszkańców Meklemburgii był więc tak oczywisty, że nawet po ogłoszeniu wyników wyborczych media przeszły nad tym do porządku dziennego, koncentrując się na porażce CDU i pani kanclerz. Tym bardziej dotkliwej, że renomowaną partię Angeli Merkel wyprzedziło ugrupowanie powstałe zaledwie trzy lata temu.
AfD dostała 20,8 proc. głosów, a CDU 19 proc. Wybory wygrała SPD, uzyskując 30,6 proc. I choć w Greifswaldzie, gdzie znajduje się okręg wyborczy Angeli Merkel, z którego niezmiennie od ponad dwu dekad zasiada w Bundestagu, CDU zdołała pokonać AfD (28,2 do 25 proc.), żadna to pociecha, patrząc na wynik całości.
– Takie zachowanie wyborców jest wyrazem rozczarowania polityką Merkel wobec uchodźców. Ale nie tylko. Wielu wyborców nie godzi się z polityką rządu w sprawie UE i ratowania strefy euro za pomocą niemieckich pieniędzy czy z decyzją pani kanclerz odejścia od energii jądrowej i nieakceptowanego przez niektóre środowiska, szczególnie na wschodzie kraju, utrzymywania sankcji wobec Rosji – tłumaczy „Rz" prof. Werner Patzelt, politolog z drezdeńskiego Uniwersytetu Technicznego. Tematem nr 1 w niemieckim dyskursie politycznym jest bez wątpienia sprawa uchodźców.
Wyborcy nie głosują jednak na AfD, gdyż zachwyceni są programem partii, w którym nie brak populistycznych postulatów np. obniżki podatków, obietnic ułatwień dla młodych ludzi wejścia na rynek pracy czy wprowadzenia do systemu politycznego instytucji referendum w wielu ważnych sprawach społecznych i politycznych. Z sondaży wynika, że zwolennicy AfD najbardziej doceniają żądanie zamknięcia granic dla uchodźców. Przybyło ich do Niemiec w ubiegłym roku ponad milion. W tym roku napłynie grubo ponad 300 tys. AfD nie chce tych ludzi na stałe w Niemczech i podobnie jak organizacja PEGIDA, czyli Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji Zachodu, obawia się zgubnego wpływu przybyszów na bezpieczeństwo Niemiec, rynek pracy oraz niemiecką kulturę i tradycję. Tak myśli połowa społeczeństwa.