Autorzy raportu proponują, by - zamiast czekać aż macierzyste kraje uchodźców odmówią ich przyjęcia - przyznawać prawo do pobytu w Szwecji osobom, co do których istnieje podejrzenie, że nie będą mogły wrócić do ojczyzny. Władze Szwecji mogą ocenić sytuację takiej osoby przez analizę sytuacji politycznej w kraju, do którego miałaby być ona deportowana, a także doświadczenie wynikające ze sposobu potraktowania innych osób danej narodowości.
- To może dotyczyć bezpaństwowców, a także osób z krajów, których instytucje są na tyle słabe, że nie są w stanie wydać im dokumentów pozwalających na powrót do kraju. W takiej sytuacji nawet jeśli dana osoba współpracuje ze szwedzkimi władzami, nie sposób przeprowadzić deportacji - mówi autorka raportu Anna Lundberg.
- Dla takich osób może to oznaczać 10 a nawet 15 lat niepewności - mówi Lundberg w rozmowie z "Dagens Nyheter" zwracając uwagę, że taka osoba nie może np. podjąć pracy w Szwecji.
Zdaniem autorki raportu gdyby proponowane przez nią zmiany w prawie weszły w życie, ostateczna liczba osób, które otrzymują prawo pobytu w Szwecji nie zmieniłaby się, ale wiele osób mogłoby uniknąć pozostawania w prawnej próżni przez lata, co - jak twierdzi Lundberg - jest szkodliwe zarówno dla nich, jak i dla społeczeństwa.
Już dziś szwedzkie prawo umożliwia przyznawanie osobom, które nie mogą zostać deportowane do ojczyzny, prawa pobytu w Szwecji, ale Lundberg uważa, że procedura ta powinna zostać uproszczona. - W ten sposób takie osoby mogłyby stać się częścią naszego społeczeństwa - przekonuje.