Felieton Karola Stopy

Kanadyjczyk Milos Raonic to największe ostatnio objawienie męskiego tenisa. Od dawna nie było zawodnika z taką smykałką do gry ofensywnej. Na kortach twardych 20-latek awansował w tym sezonie dwa razy do finałów, wygrał w San Jose pierwszy turniej, poprawił ranking o ponad 100 lokat

Publikacja: 20.04.2011 20:27

Ponieważ mierzy prawie 2 metry, ma piorunujący serwis i znakomite czucie piłki, szczególnie przy woleju, wszyscy się nim zachwycają. Zgrzytem był tylko jego mecz z Davidem Ferrerem o ćwierćfinał w Monte Carlo. Hiszpan ma opinię nudziarza, lecz po ceglanej mączce ślizga się niczym mistrz lodowej tafli. Natomiast młodemu Kanadyjczykowi co chwila plątały się nogi i nie potrafił dokończyć nawet dobrze pomyślanych akcji.

Andy Murray od Melbourne aż do Monte Carlo nie wygrał nawet seta. Szkot kortów ziemnych zbytnio nie lubi, a tu nagle, mimo kłopotów z łokciem, zagrał na cegle turniej życia. W półfinale z Rafaelem Nadalem zobaczyliśmy spektakl na miarę ich batalii w londyńskiej paradzie mistrzów na koniec sezonu 2010. W drugim secie Brytyjczyk przypomniał, że wciąż jest postacią z pierwszej czwórki ATP. Ale w secie trzecim na korcie liczył się już tylko jeden tenisista.

Nadal wygrał turniej, choć nie prezentował najwyższej formy. Statystycy ATP podają, że na cegle ma najwyższy współczynnik zwycięstw – 0,927. Gracz z takim wskaźnikiem po prostu prawie każdy swój mecz wygrywa. Od początku kariery 24-latek z Majorki doznał na ziemi zaledwie 16 porażek. To najmniej ze wszystkich historycznych postaci, mniej niż Szwed Bjoern Borg, Argentyńczyk Guillermo Vilas czy Austriak Thomas Muster. Inna sprawa, że wspomniane gwiazdy mają na koncie dwa, trzy razy więcej gier rozstrzygniętych na swą korzyść. Ich kariery z reguły trwały długo, kalendarz startów wyglądał kiedyś inaczej, bo turniejów na kortach ziemnych organizowano więcej.

W Monte Carlo zabrakło najskuteczniejszego w sezonie 2011 Serba Novaka Djokovicia, a Szwajcar Roger Federer przegrał już w ćwierćfinale. Niezależnie od tych dodatkowych okoliczności pierwszy ważny sprawdzian na ubitej ziemi potwierdził stary układ sił. Gdy trzeba się ślizgać po nie przez wszystkich lubianym podłożu, okazuje się, że młodzi mają spore braki, a znani i sławni ustępują pola specjalistom.

Na pięć tygodni przed turniejem Roland Garros natrętnie pcha się do głowy tenisowa wersja znanego powiedzonka o niemieckich piłkarzach w finałach mistrzostw świata. W Paryżu stanie na starcie 128 chętnych, rządzić pewnie będą Hiszpanie, a po tytuł sięgnie Rafa Nadal. To scenariusz więcej niż prawdopodobny.

Ponieważ mierzy prawie 2 metry, ma piorunujący serwis i znakomite czucie piłki, szczególnie przy woleju, wszyscy się nim zachwycają. Zgrzytem był tylko jego mecz z Davidem Ferrerem o ćwierćfinał w Monte Carlo. Hiszpan ma opinię nudziarza, lecz po ceglanej mączce ślizga się niczym mistrz lodowej tafli. Natomiast młodemu Kanadyjczykowi co chwila plątały się nogi i nie potrafił dokończyć nawet dobrze pomyślanych akcji.

Andy Murray od Melbourne aż do Monte Carlo nie wygrał nawet seta. Szkot kortów ziemnych zbytnio nie lubi, a tu nagle, mimo kłopotów z łokciem, zagrał na cegle turniej życia. W półfinale z Rafaelem Nadalem zobaczyliśmy spektakl na miarę ich batalii w londyńskiej paradzie mistrzów na koniec sezonu 2010. W drugim secie Brytyjczyk przypomniał, że wciąż jest postacią z pierwszej czwórki ATP. Ale w secie trzecim na korcie liczył się już tylko jeden tenisista.

Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową