„Doszło do wielu ataków na siły bezpieczeństwa” - napisała na Twitterze policja. Lokalne media publikowały filmy i zdjęcia ze starć z policją, która ustanowiła kordon bezpieczeństwa w pobliżu głównego dworca kolejowego w mieście. W proteście uczestniczyło ok. 20 tys. osób. Według niemieckiej prasy część tych, którzy starli się z funkcjonariuszami, to członkowie skrajnie prawicowych grup.
Niektórzy protestujący zaatakowali także dziennikarzy i uczestników kontrdemonstracji. Policja dokonała kilku aresztowań, ale starcia trwały do wieczora.
Zgromadzeni skandowali okrzyki m.in. „Merkel musi odejść!”. czy „pokój, wolność, brak dyktatury” - relacjonuje niemiecka agencja informacyjna DPA. Władze miejskie poinformowały, że protestujący naruszyli warunki, na jakich pozwolono im przeprowadzić demonstrację. Cytowany przez AFP 39-letni protestujący Robert Koehn oceniał, że wprowadzone restrykcje są „nieproporcjonalne”. - Po prostu widzę skutki uboczne, jakie powodują te ograniczenie: izolacja ludzi, bankructwo, które im grozi - tłumaczył. Inna demonstrantka, 65-letnia Anne, mówiła, że „dla niej nie ma żadnego wirusa, a koronakryzys podawany jest tylko jako powód obostrzeń, ale stoją za tym inne przyczyny”.
Aby powstrzymać gwałtowny wzrost liczby zakażeń koronawirusem w Niemczech, kanclerz Angela Merkel zaapelowała do obywateli o pomoc w „zmianie” przestrzeganie nowych obostrzeń, wprowadzonych do końca miesiąca.
Niemcy odnotowały w sobotę rekordową liczbę 23 tys. nowych przypadków zakażeń koronawirusem. Łączna liczba zgonów, związanych z Covid-19, wynosi tam 11 226.