Walczą z miliarderką o XVI-wieczny zamek

Od 17 lat sądy i urzędy nie potrafią rozstrzygnąć, kto jest prawowitym właścicielem zamku w Pilicy

Aktualizacja: 07.11.2007 06:38 Publikacja: 07.11.2007 02:02

Walczą z miliarderką o XVI-wieczny zamek

Foto: Edytor.net/Fotorzepa

Barbara Piasecka-Johnson, amerykańska miliarderka polskiego pochodzenia, kupiła zamek w Pilicy w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej w maju 1989 r., choć już wtedy spadkobiercy starali się o odzyskanie majątku. W imieniu Skarbu Państwa zamek sprzedał Piaseckiej-Johnson naczelnik gminy. Miliarderka miała zgodę ministra spraw wewnętrznych i administracji. Za 13-hektarowy kompleks pałacowo-parkowy zapłaciła niewiele – 150 mln starych zł, czyli ok. ćwierć miliona dolarów. Skorzystała przy tym z 50- -procentowej bonifikaty. Zamek miał być jej rezydencją z udostępnioną dla zwiedzających galerią malarstwa.

Po roku remont wstrzymano, bo o swoje prawa zaczęli walczyć potomkowie Kazimierza Arkuszewskiego, ostatniego przedwojennego właściciela zamku. Dziś jest ich piętnaścioro. To głównie rodziny wnuków pięciorga rodzeństwa Arkuszewskiego, m.in. Katarzyna Przyłuska-Ciszewska, warszawska adwokatka: – Ten zamek to dla nas coś więcej niż dobro narodowe. Tu urodził się mój ojciec.

Spadkobiercy od 17 lat walczą o unieważnienie aktu notarialnego i decyzji o przejęciu zamku przez Skarb Państwa. – Komuniści zajęli zamek, ale bez decyzji administracyjnej – twierdzi Katarzyna Przyłuska-Ciszewska. – Decyzja o przejęciu zamku na rzecz Skarbu Państwa zapadła formalnie dopiero w 1996 r., już po sprzedaży pani Piaseckiej-Johnson. Pytamy, jakim prawem, skoro państwo nie było właścicielem zamku?

Spadkobiercy w dokumentach sprzedaży znaleźli inny poważny błąd: Piasecka-Johnson nie miała zgody ministra kultury. Rzeczywiście, w 1994 r. Sąd Okręgowy w Katowicach uznał, że akt notarialny z tego powodu jest nieważny. Dwa lata wcześniej identyczny werdykt wydał minister budownictwa. Gmina w imieniu Skarbu Państwa odwołała się od wyroku sądu. Od 1997 r., a więc przez dziesięć lat, sprawa unieważnienia aktu notarialnego w sądzie apelacyjnym jest zawieszona. Sąd czeka na decyzję urzędników, głównie z Katowic. I szybko się ich nie doczeka.

Arkuszewskich wysiedlono zaraz po II wojnie światowej na mocy dekretu o ustawie rolnej PKWN z 1944 r. W PRL był tu dom dziecka, potem dom poprawczy. Spadkobiercy twierdzą, że zespół pałacowo-parkowy nie był gospodarstwem rolnym i dekret zastosowano niezgodnie z prawem. Ale w 2002 r. wojewoda katowicki uznał, że przejęcie majątku przez Skarb Państwa było właściwe. Identyczną opinię wydał minister rolnictwa. Dwa lata później Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie obie te decyzje uchylił i nakazał powtórnie je rozpatrzyć.

Cztery lata temu akta sprawy wróciły do Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Zajmują się nimi urzędnicy w dwóch wydziałach: rolnictwa i infrastruktury. A właściwie zajmowali się, bo sprawa od ubiegłego roku jest zawieszona. Dlaczego?Anna Małek z wydziału rolnictwa: – Czekamy na dostarczenie przez wszystkich spadkobierców dokumentów o prawie do nabycia spadku. Teresa Martynowicz z wydziału infrastruktury: – Również czekamy na dokumenty potwierdzające przejęcie spadku. Ale z naszego rozeznania wynika, że najbardziej prawdopodobna jest decyzja odmowna w sprawie unieważnienia decyzji o przejęciu nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa.

Przyłuska-Ciszewska: – Państwo nie kwapi się, by przyznać się do błędów i naruszeń prawa, a my chcemy zdemaskować jego nieuczciwość i nierzetelność.

Michał Otrębski, burmistrz Pilicy, zapewnia, że gminie również zależy, by sprawę definitywnie rozwiązać. – Kompleks pałacowo-parkowy mógłby być atrakcją turystyczną. Zamek niszczeje. Według spadkobierców w 1990 r. przed remontem Piasecka-Johnson wywiozła meble, zerwano podłogi, zburzono część jednego budynku. – Nie wiemy, gdzie to wszystko jest – mówi Katarzyna Przyłuska-Ciszewska. Natomiast burmistrz podkreśla, że Piasecka-Johnson włożyła w zamek ok. 4 milionów dolarów. Przyłuska-Ciszewska przyznaje z żalem: – Zamek niszczeje, szanse, że przywrócimy go do dawnej świetności, maleją. Spadkobiercy chcieli za pieniądze państwa i Unii Europejskiej odnowić go i udostępnić zwiedzającym.

Magdalena Kopeć, pełnomocnik Barbary Piaseckiej-Johnson, 17-letni bój o własność nazywa skandalem: – Złożyliśmy zażalenie do ministra budownictwa na przewlekłość w urzędzie wojewódzkim. Decyzję urzędników wstrzymują spadkobiercy, którzy od ponad roku są monitowani o uzupełnienie dokumentów w sprawie nabycia spadku. To prawa pani Piaseckiej-Johnson są łamane. Kupiła nieruchomość w dobrej wierze. Za to, że nie ma podpisu ministra kultury, odpowiada sprzedający, czyli Skarb Państwa. Pani Piasecka-Johnson nie może odpowiadać za błąd urzędnika.

Barbara Piasecka-Johnson, amerykańska miliarderka polskiego pochodzenia, kupiła zamek w Pilicy w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej w maju 1989 r., choć już wtedy spadkobiercy starali się o odzyskanie majątku. W imieniu Skarbu Państwa zamek sprzedał Piaseckiej-Johnson naczelnik gminy. Miliarderka miała zgodę ministra spraw wewnętrznych i administracji. Za 13-hektarowy kompleks pałacowo-parkowy zapłaciła niewiele – 150 mln starych zł, czyli ok. ćwierć miliona dolarów. Skorzystała przy tym z 50- -procentowej bonifikaty. Zamek miał być jej rezydencją z udostępnioną dla zwiedzających galerią malarstwa.

Pozostało 88% artykułu
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie