– Mam nadzieję, że nie dojdzie do tego, że babcia, która przyjdzie na Dzień Babci i Dziadka, też będzie musiała pokazać zaświadczenie od lekarza, że nie jest nosicielem pasożytów – mówi Monika Ebert ze Stowarzyszenia Rodziców „TU”.
Chodzi o zapis, jaki znalazł się w wydanym przez MEN rozporządzeniu określającym przepisy działania tzw. małych przedszkoli – czyli tych od trzech do 25 dzieci i pracujących kilka godzin dziennie. Dokument mówi, że nauczyciele „oraz inne osoby wykonujące pracę w zespole lub punkcie (małym przedszkolu – red.) powinni posiadać orzeczenie lekarskie o braku przeciwwskazań do wykonywania tych prac oraz książeczki badań dla celów sanitarno-epidemiologicznych”.
Małych przedszkoli jest ok. 800. Ponad rok temu zakładały je organizacje pozarządowe z unijnych funduszy, tam gdzie nie było przedszkoli. – Nie działałyby bez pomocy rodziców. Nauczycielka nie da sobie rady z grupą dzieci w różnym wieku – mówi Dorota Długosz ze Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Lipiny, Dębowce, Borki (Mazowieckie).
Rodzice pilnują dzieci, odprowadzają do łazienki, pomagają w ubieraniu, w zjedzeniu śniadania. MEN tłumaczy w uzasadnieniu rozporządzenia, że właśnie dlatego, iż „uwzględniono znaczącą rolę rodziców”, to „wskazane jest posiadanie przez zainteresowanych aktualnej dokumentacji medycznej do celów sanitarno-epidemiologicznych”.
Organizacje pozarządowe obawiają się, że to zniechęci rodziców do pracy w przedszkolach. Nie pomoże też w przekonywaniu ich do zakładania stowarzyszeń i przejmowania placówek.