Krótkie życie fałszywego Bronisława

Dziesiątki e-maili z wyrazami miłości, niechęci czy ofertami „biznesiku” otrzymywał wirtualny Bronisław Komorowski

Publikacja: 03.08.2010 04:44

Krótkie życie fałszywego Bronisława

Foto: ROL

Wirtualny sobowtór Bronisława Komorowskiego na popularnym portalu społecznościowym Facebook narodził się 20 kwietnia, dzień przed założeniem przez sztabowców prowadzących prezydencką kampanię kandydata PO jego oficjalnego konta. Przestał istnieć pod koniec lipca, skasowany przez administratorów Facebooka podczas akcji usuwania fałszywych kont. Choć żył w wirtualnym świecie zaledwie trzy miesiące, zdołał nawiązać liczne kontakty towarzyskie.

– Do prawdziwego Bronisława Komorowskiego na Facebooku nie można było pisać. Ponieważ konto, które założyliśmy, było kontem typu fan page (strona fanowska) – wyjaśnia „Rz” posłanka Agnieszka Pomaska, odpowiedzialna w kampanii za promocję kandydata PO w Internecie.

Wyborcy, sympatycy, przeciwnicy, biznesmeni i aferzyści pisali więc do fałszywego Bronisława Komorowskiego.

„Rz” udało się dotrzeć do założyciela fałszywego wirtualnego konta Bronisława Komorowskiego – osoby znanej w medialnym świecie, która z oczywistych względów chce zachować anonimowość. Zapytaliśmy, dlaczego to zrobił.

– Chciałem zobaczyć, jak wygląda od środka wirtualne życie polityka – mówi. – Konto prowadziłem zgodnie z linią Platformy.

Do wirtualnego Bronisława Komorowskiego pisały więc dziesiątki osób. Wyrazy sympatii i poparcia przeplatały się z obelgami i ofertami zrobienia korzystnego biznesu.

Maria Nowina-Konopka, specjalista ds. demokracji w Internecie, tłumaczy: – Ludzie, którzy w codziennym życiu nie mają kontaktu z politykami czy celebrytami, w sieci, pisząc do znanych osób, mogą choć na chwilę otrzeć się o ten wielki świat.

Jedną z pierwszych osób, które napisały do fałszywego Bronisława Komorowskiego, był Marek R. przedstawiający się jako były pułkownik BOR wyrzucony z pracy przez Zbigniewa Sobotkę, wiceministra spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Leszka Millera. Nadawca, który na swoim facebookowym profilu reklamuje się jako były szef ochrony Jana Pawła II, zaproponował politykowi PO, że będzie go chronił. „Kiedyś Mirosław Kożlakiewicz predstawił Panu dokumenty dotyczęce mojej osoby. I z tego, co mi przekazał, był Pan mile zaskoczony i widział Pan we mnie potęcjal. (…)” – napisał R. (pisownia oryginalna).

Z kolei osoba podająca się za znanego ewangelikańskiego duchownego apelowała, by Komorowski odciął się od Palikota, bo inaczej PO przegra wybory.

Nie zabrakło też ofert biznesowych. „Jestem do dyspozycji, jeśli będzie Pan potrzebował nowych wizji dotyczących służby zdrowia, moje projekty Klinika XXI są naprawdę dobre” – chwalił się Zbigniew D.

Nadawca podpisujący się jako Bartholomew John D. zaproponował, by Komorowski usunął z polskich jednostek wojskowych wszystkie HUMVE i w ich miejsce kupił projektowany przez niego sprzęt. „Jeśli jest pan tym zainteresowany i chciałby pan, aby polskie wojsko było wyposażone w moje wozy bojowe, wystarczy tylko mnie zaprosić do pałacu prezydenckiego” – napisał. Zaznaczył, że życzy sobie dostać sowite wynagrodzenie.

A obywatel Kenii przedstawiający się jako Leonard Busenach, dyrektor Centrum Rehabilitacji po Narkotykach w Mombasie, zaproponował, by Komorowski wsparł ośrodek i pomógł „kenijskiej młodzieży wyjść z uzależnień”.

Jak tłumaczy Krzysztof Lewenstam, dziennikarz radiowy i aktywny internauta: – Z wirtualnym wcieleniem polityka mogą się kontaktować zwłaszcza ci, którzy normalnie nie mają doń dostępu. Stąd listy od biznesmenów i zwykłych oszustów.

Do wirtualnego Bronisława Komorowskiego masowo pisali też sympatycy i przeciwnicy. Niektórzy, jak Julka R., wierszem. „Niejeden ciężar na barkach, Dźwigałem, znosiłem trudy. Nie zagłosuję na Jarka, Bo dość mam kłamstw i obłudy”. Poparcie dla kandydata PO w wyborach deklarowały m. in.: osoba przedstawiająca się jako żona byłego marszałka Sejmu i rzekoma córka znanego w latach 90. polityka katolicko-narodowego. Podający się za przedstawicieli środowisk żydowskich pisali, że ze strony Lecha i Marii Kaczyńskich spotkali się z ciepłem i otwartością i liczyli, że taki będzie i Komorowski. Inaczej Bartosz K.: „Patrzeć na ciebie nie mogę, wszędzie ten ryj wlepisz, byle kamera była”.

Osoby znane publicznie, które mają swoje realne konta na profilach społecznościowych, przyznają, że podobne listy to codzienność.

– Zdarzają się pewne propozycje, głównie zawodowe, zwłaszcza na portalu Goldenline. Na Facebooku to raczej są komentarze do bieżących wydarzeń, przyjacielskie opinie czy połajanki – mówi „Rz” Stanisław Wojtera, rzecznik TVP.

A Rafał Ziemkiewicz, pisarz i publicysta „Rz”, który też na facebookowe konto otrzymuje masę e-maili, przekonuje: – Internet to nie zmiana jakościowa, ale ilościowa. Kiedyś naklejano kartkę na drzwi, teraz pisze się e-mail.

Przyznaje, że oprócz opinii na temat swojej twórczości dostaje też zwykłe obelgi. – Tych staram się nie czytać. Ale zatrzymuję niektóre absurdalne komentarze. Np. że mszczę się na Michniku, bo wyrzucił mnie z „Wyborczej”, w której to kiedyś miałem ponoć pracować – śmieje się Ziemkiewicz. – Z takiej korespondencji mogę poznać wszystkie plotki, jakie na mój temat krążą.

Bronisław Komorowski nie jest jedynym politykiem, któremu założono fałszywe konto. Jeszcze w czasie kampanii wyborczej w sieci istniało kilka profili Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Do dziś na Facebooku działa zaś kilkanaście kont Zbigniewa Ziobry (PiS). Żadne nie jest prawdziwe.

– Ludzie, którzy zakładają takie konta, mają potrzebę poczucia się kimś innym, lepszym, ważniejszym. Starają się być kimś, kim w realnym świecie nie mają szans się stać – ocenia dr Maria Nowina-Konopka.

Wirtualny sobowtór Bronisława Komorowskiego na popularnym portalu społecznościowym Facebook narodził się 20 kwietnia, dzień przed założeniem przez sztabowców prowadzących prezydencką kampanię kandydata PO jego oficjalnego konta. Przestał istnieć pod koniec lipca, skasowany przez administratorów Facebooka podczas akcji usuwania fałszywych kont. Choć żył w wirtualnym świecie zaledwie trzy miesiące, zdołał nawiązać liczne kontakty towarzyskie.

– Do prawdziwego Bronisława Komorowskiego na Facebooku nie można było pisać. Ponieważ konto, które założyliśmy, było kontem typu fan page (strona fanowska) – wyjaśnia „Rz” posłanka Agnieszka Pomaska, odpowiedzialna w kampanii za promocję kandydata PO w Internecie.

Pozostało 88% artykułu
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie