Zgodnie z procedurą wyborczą dziś Sąd Najwyższy zebrał się, by podjąć decyzję co do ważności wyborów prezydenckich i ich wyników. Zanim jednak sąd podjął decyzję, jego obrady przerwało dwóch protestujących.
Domagali się oni rozpatrzenia odwołań od postanowień sądu o nieuznaniu protestów wyborczych. Jeden z nich przekonywał, że nierozpatrzenie odwołań narusza art. 176 konstytucji, który mówi, że "postępowanie sądowe jest co najmniej dwuinstancyjne".
- Pozbawiono mnie prawa do odwołania, do bezstronnego sądu, do jawnego sądu, to skandal - krzyczał. Jak mówił, uchwała Sądu Najwyższego "będzie dotknięta wadą nieważności, bowiem całe postępowanie sądowe jest dotknięte wadą nieważności". Zarzucał też prokuratorowi generalnemu, że nie poinformował społeczeństwa, że Bronisław Komorowski popełnił przestępstwa urzędnicze. - Jest to skandal nad skandale - wykrzykiwał.
Sąd uspokajał mężczyzn. Ostrzegał, że będą usunięci z sali, jeśli nadal będą zakłócać porządek. Ostatecznie Sąd Najwyższy nakazał wyprowadzenie dwóch mężczyzn, którzy przerywali sędziom, głośno protestując przeciwko wynikom wyborczym, a także mieli pretensje do nieuczciwej ich zdaniem procedury wyborczej.
Uroczystość zaprzysiężenia została zaplanowana na 6 sierpnia.