Gdy w sobotę przy trumnie czarnoskórego George'a Floyda w Karolinie Północnej, gdzie się urodził, trwało ostatnie pożegnanie zmarłego, dziesiątki tysięcy ludzi wyszło na ulice Waszyngtonu i wielu innych miast w kraju. Chcieli oddać hołd ofierze brutalności policyjnej, zwrócić uwagę na rasizm, który wciąż jest mocno zakorzeniony w społeczeństwie.
Ogólnokrajowe protesty sprawiły, że sprawcy śmierci Floyda szybko usłyszeli oskarżenia. Derek Chauvin, policjant, który przez ponad osiem minut, aż do zatrzymania pracy serca, dusił kolanem Floyda podczas aresztowania 25 maja w Minneapolis, kilka dni po zajściu usłyszał zarzut morderstwa trzeciego stopnia. W ubiegłym tygodniu oskarżenie zostało zmienione na surowsze – morderstwo drugiego stopnia. Morderstwo pierwszego stopnia wymagałoby premedytacji, którą zdaniem ekspertów trudno udowodnić w tym przypadku. Oskarżenia o udział i podżeganie do morderstwa usłyszało też trzech innych policjantów obecnych podczas aresztowania Floyda. Grozi im kara do 40 lat więzienia.