Tą historią zimą żyła niemal cała Polska. W styczniu dwie sarny utknęły na bryłach lodu pływających kilkaset metrów od brzegu Bałtyku. Strażakom z Ustronia Morskiego i Kołobrzegu udało się jedną spłoszyć – dobiegła do plaży i uciekła do lasu. Druga nie potrafiła się jednak wydostać na ląd.
Wtedy na pomoc przybyli płetwonurkowie z Portowej Ochotniczej Straży Pożarnej Tryton w Kołobrzegu. Już po zmroku Andrzej Dudkiewicz i Waldemar Bogatko przebili się małą motorówką przez lodową kaszę do uwięzionej sarny.
– Wszystko poszło po naszej myśli – wspomina Bogatko. – Wiedzieliśmy, jak płynąć, bo światło latarki odbijało się w oczach sarny. Wystraszona wpadła do wody, gdy się zbliżyliśmy, przytrzymałem ją za pyszczek, a kolega szybko wciągnął do łódki.
Akcję koordynował z brzegu Mariusz Bielawski, także strażak z Trytona, m.in. wskazywał kolegom bezpieczną drogę na brzeg, posyłając sygnały świetlne.
– To wszystko było trochę szalone, ale towarzyszył nam zbieg szczęśliwych okoliczności – przyznaje Marek Araszewski, sekretarz OSP Tryton. – Tego dnia morze falowało bardzo łagodnie, a prześwity między krami pozwoliły na dopłynięcie do sarny.