Polacy w pracy zniosą każde upokorzenie

Arogancki szef, mobbing, dalekie dojazdy – na to godzi się wielu pracowników. Tak bardzo boją się zwolnienia

Publikacja: 03.08.2011 01:19

Polacy w pracy zniosą każde upokorzenie

Foto: ROL

– Przez dwa lata pracowałam w firmie, w której szef źle się do mnie odnosił. Krzyczał, kazał zostawać po godzinach, a kiedy chciał mnie wezwać, pukał w ścianę – opowiada Anna z Warszawy, obecnie pracująca w firmie rachunkowej. – Odwlekałam podjęcie decyzji o odejściu, bo się bałam, że nie znajdę pracy. Poza tym za każdym razem, kiedy zaczynałam mówić, że odejdę, szef starał się mnie zatrzymać.

Anna nie jest wyjątkiem. Z badań przeprowadzonych przez Mazowieckie Centrum Profilaktyki Uzależnień i Wydział Nauk Humanistycznych SGGW wynika, że wiele osób jest w stanie znosić rozmaite upokorzenia, by utrzymać pracę.

Aż 46 proc. ankietowanych przyznaje, że często lub nawet bardzo często spotyka się ze złym traktowaniem i wulgarnymi odzywkami szefa. 41 proc. byłoby gotowych znosić takie sytuacje, byle tylko ich nie zwolniono. – W czasie rozmów przeprowadzanych na potrzeby badania często okazywało się, że strach przed utratą pracy powoduje, iż pracownicy nie reagują na łamanie zasad moralnych – mówi prof. Mariusz Jędrzejko z SGGW, który jest kierownikiem projektu. – Część kobiet zgadza się np. na molestowanie seksualne.

 

Profesor zaznacza, że zwłaszcza w niewielkich firmach handlowych, usługowych i budowlanych pracownicy są pod presją zasady szefa: „nie podoba się, to do widzenia, kolejka chętnych na twoje miejsce czeka".

– Źle jest też w korporacjach, w których jeśli masz skończone 40 lat, mu sisz uważać, bo jesteś kandydatem do zwolnienia – dodaje prof. Jędrzejko.

Adam Ambrozik z zespołu Pracodawców RP tłumaczy, że takie zachowania przełożonych to głównie problem małych firm. – Takich, których szef jest jednocześnie właścicielem – mówi. – W korporacjach menedżerowie są wyedukowani i wiedzą, jak zarządzać ludźmi. W małych firmach takiej edukacji brakuje i dlatego często emocje biorą górę.

Przymykanie oka na złe traktowanie nie jest jedynym wyrzeczeniem, które gotowi są ponosić pracownicy.

Ponad 40 proc. respondentów jest w stanie poświęcać prywatny czas na pracę, jeśli mają nadzieję, że to uchroni ich przed zwolnieniem.

Wielu ankietowanych godziłoby się także dojeżdżać do firmy nawet kilkadziesiąt kilometrów. Co trzeci badany poświęca codziennie na dojazd do pracy ponad dwie godziny, a co piąty ponad trzy. 62 proc. przyznało, że gdyby od tego zależało, czy utrzymają pracę, zgodziliby się jeździć jeszcze o 20 km dalej.

Najbardziej skłonni do takich poświęceń są ludzie młodzi w wieku 20 – 29 lat (82 proc.).

Trudno jednak im się dziwić. Z raportu GUS z lutego 2011 r. wynika, że na bezterminową umowę przed trzydziestką może liczyć jedynie co drugi Polak. Większość dostaje tylko umowy czasowe albo pracuje na umowę-zlecenie. Po 25. roku życia umowy na stałe otrzymuje zaledwie 40 proc. zatrudnionych.

W badaniu SGGW pytano  też pracowników o mobbing. Okazało się, że dostrzega go w swoich firmach 36 proc. osób. Najwięcej tego typu zachowań obserwowali pracownicy samorządowi (43 proc.) i pracujący w korporacjach (32 proc.).

Lesław Nowacki z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich przyznaje, że najwięcej skarg wpływa od żołnierzy i funkcjonariuszy służb mundurowych. – Hierarchiczne podporządkowanie w służbach jest dobrym podłożem do mobbingu – tłumaczy.

Elżbieta Linowska z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Antymobbingowego podchodzi do tych wyników z dystansem. – Część pracowników nie zna tego pojęcia. Nazywa mobbingiem to, że pracodawca rozszerza czy zmienia zakres obowiązków bądź ustala nowe standardy pracy – mówi.

Badania SGGW pokazują też, że 38 proc. ankietowanych dostrzega i akceptuje w swojej firmie nieformalne układy, które mają wpływ na pozycję zawodową, wynagrodzenie i awanse.

Profesor Jędrzejko brak reakcji na taki stan wiąże z ostrą rywalizacją na rynku pracy.

W badaniu udział wzięli pracownicy niższego i średniego szczebla zawodowego (menedżerowie, pracownicy korporacji, nauczyciele, pracownicy samorządowi i instytucji państwowych, policjanci, pracownicy z sektorów handlu, usług, budownictwa) z województw: mazowieckiego, łódzkiego i podlaskiego.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorek m.mlocka@rp.pl, m.gebala@rp.pl

– Przez dwa lata pracowałam w firmie, w której szef źle się do mnie odnosił. Krzyczał, kazał zostawać po godzinach, a kiedy chciał mnie wezwać, pukał w ścianę – opowiada Anna z Warszawy, obecnie pracująca w firmie rachunkowej. – Odwlekałam podjęcie decyzji o odejściu, bo się bałam, że nie znajdę pracy. Poza tym za każdym razem, kiedy zaczynałam mówić, że odejdę, szef starał się mnie zatrzymać.

Anna nie jest wyjątkiem. Z badań przeprowadzonych przez Mazowieckie Centrum Profilaktyki Uzależnień i Wydział Nauk Humanistycznych SGGW wynika, że wiele osób jest w stanie znosić rozmaite upokorzenia, by utrzymać pracę.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Społeczeństwo
Sondaż: Czy Trump doprowadzi do pokoju na Ukrainie w 2025 r.? Znamy zdanie Polaków
Społeczeństwo
Przez Polskę przetoczyły się potężne nawałnice. Zalane domy i zniszczone drogi
Społeczeństwo
Gruz w Parku Żerańskim – nowatorska koncepcja czy budowlana fuszerka?
Społeczeństwo
Pamięć żydowskich bojowników. Obchody rocznicy powstania w getcie warszawskim
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Społeczeństwo
Donald Trump i sprawiedliwy pokój na Ukrainie? Polacy nie mają pewności