Zakazana książka i emocje wśród alpinistów

Awantura w środowisku wspinaczy. Wątpią w sukces kolegów. Podważyła go powieść

Publikacja: 19.09.2011 01:48

Zakazana książka i emocje wśród alpinistów

Foto: ROL

Ta historia zaczęła się od sukcesu. W 2007 r. znani wspinacze: David Kaszlikowski i Eliza Kubarska, wyruszyli na Grenlandię, by pokonać klif uznawany za najwyższy na świecie. Podróżnicy ogłosili, że wytyczyli nową, trudną drogę w ścianie o wysokości ok. 1500 m, dostępnej tylko z wody. 14 sierpnia stanęli na szczycie góry Maujit Qaqarssuasia.

Ich sprawozdanie z ekspedycji zawierało dramatyczne szczegóły. Przemieszczali się w wywrotnych kajakach, a wpadnięcie do arktycznej wody oznaczało śmierć z wychłodzenia w ciągu kilku minut. O mało co się nie utopili w wodospadzie podczas załamania pogody.

Nowej drodze wspinaczkowej nadali nazwę Golden Lunacy. Można ją przetłumaczyć jako Złoty Obłęd, Złote Szaleństwo. Otrzymali za nią Jedynkę – doroczną nagrodę polskich środowisk wspinaczkowych przyznawaną za najwybitniejsze polskie osiągnięcia wspinaczkowe.

Publikacja kontra film

Kaszlikowski i Kubarska postanowili w 2009 r. wrócić na Grenlandię i nakręcić film o swoim wyczynie. Zaprosili do pomocy w jego realizacji małżeństwo alpinistów: Zbigniewa Krośkiewicza i Joannę Onoszko. Dokument Elizy Kubarskiej „Co się wydarzyło na wyspie Pam", reklamowany jako jej debiut o „miłości i pasji na najwyższym klifie świata", zdobył kilka nagród na festiwalach.

Gdyby historia wyprawy kończyła się na tym, byłaby historią o miłości i pasji. Ale stała się też historią oskarżeń o manipulację, zastraszania i nienawiści. Bo oprócz filmu powstała też książka.

Joanna Onoszko napisała „Sekretne życie motyli". To opowieść o chorej ambicji i mistyfikacji przynoszącej sławę i zysk. O uleganiu wyniszczającej presji, żeby zaciekawiać, zadziwiać swoim życiem innych. O tworzeniu wirtualnych sukcesów za pomocą ustawianych pięknych fotografii w łatwym terenie, które stwarzają wrażenie ekstremalnej wspinaczki. Narratorka książki obserwuje zabiegi mające na celu uwiarygodnienie wyczynów, które prawdopodobnie nie miały miejsca. Retuszowanie komputerowe zdjęć, pionizowanie kadrów.

Autorka podkreśliła, że „książka jest powieścią zainspirowaną prawdziwymi zdarzeniami, stanowi jednak fikcję literacką". Nie padają prawdziwe imiona ani nazwiska. Bohaterowie powieści sami się zgłosili do sądu, wyjaśniając, że książka opowiada o nich.

Zgodnie z zapowiedzią Wydawnictwa Znak „Sekretne życie motyli" miało się ukazać  w księgarniach 11 sierpnia tego roku. Ale 4 sierpnia Sąd Okręgowy w Warszawie na posiedzeniu niejawnym na wniosek Davida Kaszlikowskiego i Elizy Kubarskiej nakazał wydawnictwu wstrzymać dystrybucję, choć część nakładu trafiła już do księgarń Empik.

– Ta książka jest kuriozum przestępstwa – mówi Kaszlikowski. – Nie jest fikcją literacką. Napisana bardzo przewrotnie: niby fikcja, ale żeruje na realnej wyprawie, przedstawiając ją i nas w złym świetle. Jest mieszanką wyssanej z palca fikcji i zmanipulowanych faktów z naszego życia. Dodam, że wyprawa owa zakończyła się sukcesem: ciekawą eksploracją, a dodatkowo powstał podczas niej nagradzany na całym świecie film o partnerstwie i miłości. Nasze życie z Elizą nie jest jakimś gwiazdorstwem. Żyjemy w górach. Pojawiła się kobieta, którą usunęliśmy z jej mężem z wyprawy, bo okazali się niekompetentni. Zapowiedziała, że nas zniszczy, i to robi. Takiej książki, jaką napisała, w sensie ilości naruszeń dóbr osobistych, jeszcze nie było. Zostało nam wyrządzone zło. To, co się stało w naszej rodzinie, jest nie do odkręcenia.

– Wydawało mi się, że tylko poprzez powieść, formułę literacką można opowiedzieć o problemie, który moim zdaniem zjada nie tylko środowisko wspinaczkowe, ale i współczesny świat – odpowiada Onoszko. – Zamiast jednak rozmawiać, zastosowano cenzurę prewencyjną. Ciekawe, kiedy każą książkę spalić, a mnie ukamienować?

6 września sąd wydał kolejne postanowienie zakazujące autorce, wydawcy i Empikowi rozpowszechniania i reklamowania książki. Uzasadniono je koniecznością zabezpieczenia roszczenia powodów na czas trwania postępowania.

Kaszlikowski ogłosił w blogu, że książka Joanny Onoszko została uznana przez sąd za potencjalne zagrożenie dla ich życia. – Spowodowała, że doznaliśmy gróźb karalnych, włamania do naszych komputerów, eskalacji przemocy – wyjaśnia w rozmowie.

Internetowe śledztwo trwa

Lawiny dociekań w środowisku wspinaczy sąd zatrzymać już nie mógł. Na forum www.wspinanie.pl internauci związani z alpinizmem zaczęli spierać się o wiarygodność głównych oponentów – zanim jeszcze poznali książkę.

Zarzucano autorce, że napisała powieść, żeby spłacić długi spowodowane bankructwem firmy, jaką prowadziła z mężem. Zaczęli też jednak powątpiewać w sukces Kaszlikowskiego i Kubarskiej. Wtedy witryna tej pary: verticalvision.pl, pokazująca wyprawy, zniknęła. Został tylko blog.

Ktoś zdążył skopiować obrazy i teksty. Na forum pojawiły się drobiazgowe analizy fotografii i opisów miejsc, które miały przedstawiać. Wprawiły w szok ludzi dotąd życzliwych Kaszlikowskiemu. Wskazywały np., że zdjęcie dokumentujące wspinaczkę zrobione było w innym miejscu. Kaszlikowski zaczął dyskutantom grozić sądem.

– Zostałam zaproszona  w sierpniu do Programu I Polskiego Radia do audycji na godzinę na rozmowę o książce – opowiada „Rz" Onoszko. – Zapowiadano ją cały dzień. Ok. godz. 18 dostałam telefon od dziennikarki, która trzęsącym się głosem powiedziała, że jest zmuszona odwołać audycję, ponieważ dostała e-mail od pełnomocnika Kaszlikowskiego i Kubarskiej. Oświadczył jej, że nie ma prawa ze mną rozmawiać.

Tymczasem członkowie kapituły nagrody Jedynki i inni cieszący się prestiżem wspinacze ogłosili na stronie Polskiego Związku Alpinizmu apel do Kaszlikowskiego i Kubarskiej o wyjaśnienia i odpowiedź na zarzuty retuszowania zdjęć dokumentujących ich wyczyny.

„Uważamy za niedopuszczalne grożenie sądem osobom wytykającym braki bądź błędy w relacjach zespołu, co sprowadza się do ataku na swobodę merytorycznej oceny przejść. Taka próba procesowego zamknięcia ust krytykom może być dla naszego środowiska bardzo niebezpiecznym precedensem, ponieważ wolność stawiania pytań jest podstawowym prawem każdego wspinacza, a obowiązkiem autorów przejść jest na takie zarzuty odpowiadać" – napisali.

Do apelu dołączył Wojciech Kurtyka, wielki autorytet światowego alpinizmu. O fotografiach z witryny Kaszlikowskiego i Kubarskiej napisał, że „są również symboliczną i karykaturalną ilustracją uzmysławiającą, jak bardzo szlachetna Sztuka Wspinania zaliczyła, w tej dobie medialnej, obsuwę w wyścig szczurów. (...) Wyrażam również zadowolenie, że książka J. Onoszko została opublikowana. Dla mnie jest ona pierwszym w Polsce ważnym artystycznym wyrazem medialnego i marketingowego obłędu niszczącego Sztukę Wspinania. (...) Mam nadzieję, że przebudzi w naszym środowisku zrozumienie, że nie wypada wśród ludzi gór urządzać tandetnych »Tańców z gwiazdami«".

Kaszlikowski i Kubarska swoją odpowiedź na zarzuty internautów opublikowali 12 września. Ta nie rozwiała wszystkich wątpliwości wytykanych w sieci.

Alpiniści walczą o prawdę

– Kluczem do zrozumienia obecnej wielkiej awantury w środowisku wspinaczkowym jest klasa drogi Golden Lunacy, zaprezentowanej publicznie przez zespół jako 1500-metrowy pion o ekstremalnych trudnościach – tłumaczy w rozmowie z „Rz" Wojciech Kurtyka. – To klasa tej drogi spowodowała przyznanie im nagrody Jedynki. Tymczasem zwykła analiza fotografii i map wyklucza istnienie 1500-metrowego pionu i nasuwa podejrzenie, że prawdziwe trudności ustępują zadeklarowanej „wycenie" drogi.

Zbigniew Krośkiewicz w  opublikowanym 15 września komentarzu teren, którym biegnie Golden Lunacy uznał za względnie łatwy.

Podstawową zasadą we wspinaczce jest zaufanie. Wspinacze ostro reagują na  fałsz.

Jedynka została już raz odebrana. Zwrócić ją musiał zespół alpinistów, który w 2009 r. przeszedł drogę na ekstremalnie trudnej ścianie Malanphulan w Nepalu. Burzliwa dyskusja, analiza zdjęć w sieci i prace specjalnie powołanej komisji eksperckiej wykazały, że alpiniści nie dokończyli drogi. Brakowało im 40 m do grani głównej, kiedy nocą się wycofali. Tłumaczyli, iż byli przekonani, że dotarli do celu.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki m.rogozinska@rp.pl

Ta historia zaczęła się od sukcesu. W 2007 r. znani wspinacze: David Kaszlikowski i Eliza Kubarska, wyruszyli na Grenlandię, by pokonać klif uznawany za najwyższy na świecie. Podróżnicy ogłosili, że wytyczyli nową, trudną drogę w ścianie o wysokości ok. 1500 m, dostępnej tylko z wody. 14 sierpnia stanęli na szczycie góry Maujit Qaqarssuasia.

Ich sprawozdanie z ekspedycji zawierało dramatyczne szczegóły. Przemieszczali się w wywrotnych kajakach, a wpadnięcie do arktycznej wody oznaczało śmierć z wychłodzenia w ciągu kilku minut. O mało co się nie utopili w wodospadzie podczas załamania pogody.

Pozostało 92% artykułu
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie