Nobel dla trzech kobiet

Odegrały ogromną rolę w krzewieniu pokoju na świecie i walce o prawa pań – uznał Komitet Noblowski

Publikacja: 07.10.2011 22:08

Nobel dla trzech kobiet

Foto: ROL

72-letnią prezydent Liberii decyzja szwedzkiego komitetu zastała w prywatnej rezydencji w Monrovii. – Przyjmujemy ją w imieniu liberyjskiego narodu  – powiedziała Ellen Johnson-Sirleaf, która w 2006 roku została pierwszą kobietą-prezydentem w historii całej Afryki.

39-letnia Leymah Gbowee, która – walcząc o prawa kobiet – pomogła położyć kres 14-letniej krwawej wojnie w Liberii, była w tym czasie w USA. Jej brat nie posiadał się z dumy. – Ona bardzo ciężko pracuje, pomagając kobietom i dzieciom, zwłaszcza w Ghanie, Liberii i Sierra Leone. Ta nagroda będzie dla niej wyzwaniem, by robić jeszcze więcej – mówił dziennikarzom Alphonso Diamond Gbowee.

32-letnia Jemenka Tawakul Karman przyjęła wiadomość w swoim domu. – Nagroda Nobla to zwycięstwo jemeńskiego narodu i rewolucji arabskiej wiosny – w Tunezji, Egipcie, Libii i Syrii. Stanowi przesłanie, że czas arabskich dyktatur dobiegł końca – powiedziała jedna z najbardziej znanych twarzy jemeńskiej rewolucji. Jak rzadko kiedy decyzja Komitetu Noblowskiego spotkała się z uznaniem na całym świecie.

Jedyną kontrowersję budził fakt, że 11 października w Liberii odbędą się wybory prezydenckie, w których o drugą kadencję będzie się ubiegać Johnson-Sirleaf. – Niektórzy mogą twierdzić, że uhonorowanie jej Pokojową Nagrodą Nobla może stawiać innych kandydatów w gorszej sytuacji. Mieszkańcy Liberii są jednak w stanie sami dostrzec różnicę i wybrać prezydenta, który będzie najlepiej sprawował rządy. Nobel dla Ellen Johnson-Sirleaf to bardzo dobry wybór. Skandalicznym było zaś przyznanie go Barackowi Obamie – mówi „Rz" Anna Ek, szefowa Szwedzkiego Stowarzyszenia Pokojowego.

Lepsze życie

Mieszkańcy Liberii i bez Nobla zapewne postawiliby na swoją żelazną damę. To Ellen Johnson-Sirleaf – jako 24. prezydent w historii tego państwa – wreszcie dała im nadzieję na to, że mogą żyć w normalnym kraju. Za jej rządów – po wojnie domowej, która kosztowała życie ponad 250 tys. ludzi i niemal całkowicie zrujnowała kraj – wybudowano ponad 1200 kilometrów dróg, ściągnięto zagraniczne inwestycje wartości 16 mld dolarów, a budżet kraju wzrósł z 80 mln dol. do ponad 350 mln.

Ona sama – dziś babcia 11 wnucząt – wiele lat zajmowała się ekonomią, pracując w banku. W 1979 roku była nawet ministrem finansów. Po wojskowym puczu w 1980 roku, gdy wyjechała do USA, trafiła do Banku Światowego, a potem do ONZ, gdzie była asystentką sekretarza generalnego.

Do Liberii wróciła w 1997 roku, ale przegrała wybory prezydenckie z watażką Charlesem Taylorem. Schroniła się wtedy na Wybrzeżu Kości Słoniowej i wróciła dopiero, gdy Taylor uciekł do Nigerii. W 2005 roku bezapelacyjnie wygrała wybory prezydenckie. W jej inauguracji uczestniczyła m.in. była amerykańska pierwsza dama Laura Bush i ówczesna sekretarz stanu USA Condoleezza Rice. I choć wielu twierdzi, że sama również ma krew na rękach – finansując wojnę z zagranicy, a nawet podobno sama ją planując – to zachodnie magazyny i tak plasowały ją w ubiegłym roku w pierwszej dziesiątce najlepszych światowych przywódców.

– Bardzo się cieszę, że Komitet Noblowski uhonorował trzy kobiety. Bardzo ważne jest bowiem uznanie ich udziału w pracach nad pokojem, co ma miejsce nadzwyczaj rzadko. W Liberii dzięki kobietom zapanował pokój. Działaczki ruchu kobiet doprowadziły do negocjacji wojujących stron, blokując wejście do sali, gdzie rozmowy się odbywały. Powiedziały: „Nie opuścicie sali dopóki się nie porozumiecie" – mówi Anna Ek.

Jedną z tych kobiet była Leymah Gbowee, która mobilizowała rodaczki do walki o pokojowe zakończenie wojny. Media pisały o niej: „To ona przyniosła pokój". Gdy w Liberii wybuchła wojna, miała 17 lat. „W ciągu kilku godzin stałam się osobą dorosłą" – mówiła.

Gbowee, dziś matka pięciorga dzieci, pomagała ofiarom wojny, m.in. dzieciom, które przez ludzi Taylora były zmuszane do chwytania za broń. To ona skrzyknęła kobiety należące do Kościołów chrześcijańskich i utworzyła Inicjatywę Kobiet Chrześcijańskich, która naciskami zmusiła Taylora do podpisania porozumienia.

O wolność słowa

Tawakul Karman, jemeńska dziennikarka i matka trójki dzieci, wiele razy trafiała do więzienia za walkę o wolność słowa i prawa kobiet. Gdy wiosną tego roku Jemeńczycy wyszli na ulice przeciwko prezydentowi, bez wahania do nich dołączyła. Kiedyś chodziła w nikabie zakrywającym twarz, ale zrzuciła go kilka lat temu. „Podczas demonstracji widać dziś setki kobiet, które krzyczą, śpiewają, śpią w namiotach. To widok kiedyś niespotykany – mówi w wywiadach.

Społeczeństwo
Sondaż: Amerykanie niezadowoleni z polityki gospodarczej Donalda Trumpa
Społeczeństwo
Zadowolony jak Rosjanin w czwartym roku wojny
Społeczeństwo
Hiszpania pokonana w pięć sekund. Winę za blackout ponoszą politycy?
Społeczeństwo
Po dwóch latach w Sojuszu Finowie tracą zaufanie do NATO. Efekt Donalda Trumpa?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Społeczeństwo
Nowa Zelandia będzie uznawać tylko płeć biologiczną? Jest projekt ustawy
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne