Korespondencja z Brukseli
Nasz kraj zajął 23. miejsce w rankingu mierzącym zaangażowanie w pomoc rozwojową.
– Polska nie dorasta do roli, jaką chciałaby odgrywać na scenie międzynarodowej. Nikt nie wymaga, żeby Polak pomagał biednym krajom w takiej skali jak Amerykanin czy Francuz. Ale ułamek dochodu narodowego powinien iść na ten cel – mówi „Rz" Owen Barder z Center for Global Development, który kierował pracami nad rankingiem.
Wskaźnik zaangażowania na rzecz rozwoju (Commitment to Development Index) pokazuje, że Polska przeznacza najmniej pieniędzy na pomoc rozwojową z 27 analizowanych najzamożniejszych krajów świata – tylko 0,08 proc. produktu krajowego brutto. – Polska sama była kiedyś biedna i wie dobrze, choćby dzięki funduszom europejskim, jak można skorzystać na pomocy z zewnątrz. Powinna więc pomyśleć o innych – mówi ekspert CGD.
Ale to niejedyny problem. – Analizujemy nie tylko wielkość, ale i jakość. Jeśli pieniądze idą do krajów nie tak biednych i dodatkowo źle zarządzanych, to nie jest to pomoc rozwojowa – tłumaczy Barder.