Ciekawe jest spojrzenie, co dzieje się w tej sprawie w czasie. GUS porównuje te dane z poprzednim spisem powszechnym z 2002 r. Związków kohabitacyjnych wychowujących potomstwo nieco przybywa (wzrost z 1,6 do 1,8), ale najbardziej rzuca się w oczy to, jak niebezpiecznie rośnie liczba dzieci wychowywanych przez samotnych rodziców. 12 lat temu samotne matki i samotni ojcowie stanowili odpowiednio 16,8 oraz 1,7 proc. rodzin z potomstwem. Łącznie było to zatem 18,5 proc. Dziś jest ich już 23,6 proc. Szczególnie duży jest wzrost liczby rodzin z samotnymi matkami. Jest ich już 21 proc. Skąd taka zmiana? Zwiększa się liczba rozwodów, wpływ ma na to także emigracja, a do małżeństw nie zachęca polityka państwa.
Od lat liczba rozwodzących się Polaków pozostaje na wysokim poziomie. W 2013 r. rozeszło się ponad 66 tys. par – o blisko 2 tys. więcej niż rok wcześniej. Nie tak dawno, w latach 1995–2002, orzekano 40–45 tys. rozwodów rocznie.
– Oczywiste jest, że rosnąca liczba rozwodów powoduje wzrost liczby dzieci wychowywanych przez samotnych rodziców – mówi Michał Kot. Ale eksperci zwracają też uwagę na inną przyczynę – zarobkowe wyjazdy Polaków za granicę. GUS zalicza do samotnych rodziców nie tylko tych, którzy są formalnie rozwiedzeni. Są to również mężatki i żonaci panowie, którzy przez trzy miesiące od daty badania nie przebywają z małżonkiem.
– Od poprzedniego spisu w 2002 roku za granicę wyjechała ogromna liczba Polaków. Widać to także w statystykach samotnych rodziców. Często do pracy wyjeżdżają mężczyźni, przez to m.in. rośnie liczba samotnych matek – ocenia prof. Iglicka. Zwraca także uwagę na politykę społeczną państwa, która zachęca do tego, by być, przynajmniej formalnie, samotnym. Chodzi m.in. o dostępność miejsc w żłobkach i przedszkolach czy rozliczenie podatkowe. Samotni mają w obu tych przypadkach o wiele łatwiej z dostępnością do opieki, mniej pieniędzy oddają fiskusowi. – Sama znam co najmniej trzy takie tzw. samotne matki – komentuje Iglicka.
Z danych GUS można też wyczytać, jak bardzo na zachowania dotyczące potomstwa i małżeństwa wpływa region Polski i charakterystyczne dla niego wartości kulturowe.
Najbardziej konserwatywna i zarazem prorodzinna jest ściana wschodnia i Małopolska. Na przykład na Podkarpaciu, Lubelszczyźnie, Podlasiu i w Małopolsce rodziny niepełne stanowią 20–22 proc. wszystkich, które wychowują potomstwo. W Zachodniopomorskiem i Dolnośląskiem – 27–29 proc. Podobnie jest z rodzinami wielodzietnymi, czyli tymi, w których wychowuje się co najmniej troje dzieci. Także tu królują Podkarpacie, Małopolska, Lubelszczyzna, a do tych trzech województw dołącza jeszcze Opolszczyzna.