– Mimo to jesteśmy gotowi bronić Polski. Wyniki badań świadczą, że polskie społeczeństwo ma bardzo wysokie morale – dodaje dr Baran. Jego zdaniem zagrożenie związane z sytuacją na Ukrainie mogło zwiększyć poczucie lęku lub wzmocnić postawy zaporowe. – Z naszych badań wynika, że Polacy nie przestraszyli się tej sytuacji, wręcz przeciwnie, są gotowi stawić opór potencjalnemu okupantowi. Tylko 10 proc. przyznaje, że stchórzy i wyjedzie z kraju – dodaje autor badań.
Ponad 70 proc. badanych jest przekonanych, że w razie wojny cywile, niezależnie od działań wojska, powinni aktywnie włączyć się do obrony i wspierać działania wojenne. Niemal połowa ankietowanych deklaruje chęć wstąpienia na ochotnika do formacji obrony terytorialnej i odbywania szkoleń. – To dlatego, że wojsko postrzegane jest jako zdolne do działań ekspedycyjnych, a nie do obrony terytorium kraju. Stąd duże zainteresowanie organizacjami, które chcą tworzyć Armię Krajową – uważa Grzegorz Matyjasik, prezes stowarzyszenia Obrona Narodowa.
Prof. Bogusław Pacek, doradca ministra obrony narodowej, przypomina, że właśnie trwają prace nad stworzeniem podstaw obrony terytorialnej w Polsce. Z koncepcji zespołu, którym w Akademii Obrony Narodowej kierował gen. Pacek, wynika, że gruntownie mają zostać zreformowane Narodowe Siły Rezerwowe. Eksperci chcą, aby przy szkołach wojskowych i ośrodkach szkoleniowych tworzono zwarte terytorialne oddziały NSR/AK. Mogłyby one liczyć ?10 tys. rezerwistów.
W północnej i wschodniej Polsce miałyby one wchodzić w skład wojsk operacyjnych. W razie wojny żołnierze NSR/AK mieliby chronić obiekty strategiczne, a także prowadzić działania partyzanckie. W czasie pokoju zaś brać udział w likwidowaniu skutków klęsk żywiołowych.
Z kolei wicepremier Tomasz Siemoniak zapowiedział, że wzmocnione zostaną jednostki wojskowe na wschodzie Polski. W rozmowie z agencją AP stwierdził, że żołnierze są tam potrzebni z powodu konfliktu na Ukrainie. Do 2017 r. co najmniej trzy bazy z obecnych ?30 proc. skompletowania będą uzupełnione do prawie 90 proc.