Poznański ZTM odpowiada, że podaje nazwę przystanku, taką jaką uchwaliła Rada Miasta.
Spór o nazwy czytane w poznańskiej komunikacji miejskiej wybuchł, gdy miejski radny PiS Michał Grześ złożył interpelację w tej sprawie.
"Do zajęcia się tym tematem nakłonili mnie wierzący wyborcy, którzy twierdzą, że wygłaszany obecnie komunikat w sprawie nazw przystanku jest wyrazem braku szacunku dla uczuć religijnych" – napisał radny w swojej interpelacji.
Radny dodał, że osobom, które się do niego zwróciły, zależy, aby w komunikacji czytana była pełna nazwa ulic. Tak więc zamiast Baraniaka komunikat powinien brzmieć: abpa Antoniego Baraniaka, zwłaszcza, że np. w całości odczytywana jest nazwa rondo Jana Nowak-Jeziorańskiego.
Poznański ZTM tłumaczy, że nie może zmienić komunikatów w pojazdach. - Wynika to wprost z uchwały Rady Miasta. Nazwy wszystkich przystanków muszą być zgodne z nazwami przez nią przyjętymi – informuje Bartosz Trzebiatowski, rzecznik ZTM w Poznaniu.