Dowódca rosyjskich wojsk ochrony radiologicznej, chemicznej i biologicznej gen. Igor Kiriłłow zginął we wtorek w Moskwie w zamachu bombowym. A już w środę nad ranem rosyjski Komitet Śledczy poinformował o zatrzymaniu sprawcy.
– Podczas przesłuchania wyjaśnił, że został zwerbowany przez ukraińskie służby specjalne. Na ich polecenie udał się do Moskwy i otrzymał ładunek wybuchowy. Przymocował go do hulajnogi elektrycznej, którą zaparkował przy klatce schodowej domu, w którym mieszkał Igor Kiriłłow – twierdzi rosyjski Komitet Śledczy. Młody obywatel Uzbekistanu (ur. w 1995 r.) miał też wynająć samochód i zainstalować w nim kamerę, która „przekazywała sygnał nad Dniepr”.
Czytaj więcej
Ukraina musi uważać, by poprzez ataki na rosyjskich dowódców nie zostać „posądzonym o łamanie prawa międzynarodowego czy wręcz działalność o charakterze terrorystycznym” – wskazał gen. Roman Polko, były dowódca GROM-u.
Zamach ten zapewne jeszcze bardziej zaogni trwającą od prawie trzech lat wojnę: sekretarz Rady Bezpieczeństwa i były prezydent Dmitrij Miedwiediew domaga się „zniszczenia wojskowego i politycznego kierownictwa w Kijowie”, a naczelna propagandystka, szefowa RT Margarita Simonian, grozi władzom ukraińskim „szubienicami w Jałcie”. Najszybciej jednak skutki tego zamachu mogą odczuć miliony mieszkających i pracujących w Rosji imigrantów z Azji Środkowej.
Zabójstwo generała Kiriłłowa. Antyimigracyjna nagonka w Rosji może się nasilić
Kilka dni temu Duma ostatecznie przyjęła ustawę zabraniającą przyjmowania do rosyjskich szkół dzieci imigrantów, które nie znają języka rosyjskiego. Najpierw będą musiały udać się na odpowiednie kursy językowe i posiadać certyfikat znajomości rosyjskiego. Poza tym do szkół nie zostaną też przyjęte dzieci imigrantów, które w Rosji znajdują się nielegalnie. Przed tym rosyjski parlament przyjął szereg ustaw znacząco zaostrzających kary dla osób sprowadzających nielegalnych imigrantów do Rosji (do 15 lat więzienia), skomplikuje się też droga do legalizacji pobytu.