Zanim w 2020 roku Trybunał Konstytucyjny zakazał aborcji ze względu na wady płodu, zabiegów przerwania ciąży było około tysiąca rocznie. Po wyroku, który ograniczył przesłanki aborcyjne do zagrożenia zdrowia matki lub przypadków ciąż powstałych z czynu zabronionego, liczba zabiegów gwałtownie spadła. Inaczej twierdzi Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (Federa), pomagająca w dostępie do aborcji. Jej zdaniem liczba zabiegów z pieniędzy NFZ jest dużo wyższa, niż mówią oficjalne dane.
Taki wniosek znalazł się w publikacji Federy, wydanej w trzecią rocznicę wyroku TK. „2,6 tys. od 22 października 2020 roku do dzisiaj... tyle aborcji na NFZ w polskich szpitalach odbyło się, bo je wywalczyłyśmy i wyegzekwowałyśmy” – pisze fundacja.
Czytaj więcej
Na kilka dni przed planowaną dymisją rządu zwołano posiedzenie specjalnego zespołu w MZ, którego prace mogą ułatwić dostęp do przerywania ciąży.
Jak to wygląda w zestawieniu z oficjalnymi danymi? Proste porównanie nie jest możliwe, bo Federa podaje dane od października do października, a Ministerstwo Zdrowia od stycznia do stycznia, jednak widać, że według rządowych statystyk aborcji wykonuje się wielokrotnie mniej. W 2021 roku liczba aborcji w Polsce oficjalnie wyniosła 107, jednak przez większość stycznia obowiązywała jeszcze przesłanka, uchylona przez TK. Gdyby nie to, aborcji w 2021 roku byłoby 32. W 2022 roku, zdaniem MZ, było ich zaś 161.
Dlaczego Federa podaje dużo wyższe liczby? Pisząc o aborcjach w szpitalach, wyjaśnia: „nie znajdziecie ich w oficjalnych statystykach, bo lekarze boją się je tam wpisywać i zamiast tego umieszczają w »bezpieczniejszych« kategoriach”. Co to za kategorie, Federa nie precyzuje. Prawdopodobnie chodzi o „poronienie w toku” albo po prostu „zabieg ginekologiczny”.