W ten sposób na przykład Aleksander Wołoż współzałożyciel Yandexu (internetowej wyszukiwarki panującej na ¾ rosyjskiego rynku) to dziś „izraelski biznesmen urodzony w Kazachstanie”.
Na jego stronie internetowej o Yandeksie nie ma ani słowa, jest nazwany oględnie „jedną z największych firm internetowych w Europie”.
Czytaj więcej
Arkadij Wołoż ze swojej rezydencji w Izraelu, gdzie mieszka od dziewięciu lat, potępił rosyjską agresję na Ukrainę. Wcześniej założyciel i szef koncernu internetowego Yandex ściśle współpracował z Kremlem pomagając m.in. wprowadzać cenzurę. Rok temu został objęty personalnymi sankcjami Unii.
Prawda, od czerwca 2022 roku objęty sankcjami UE Wołoż ostatnio bardzo ostro wystąpił przeciw rosyjskiej inwazji na Ukrainę. „Kategorycznie sprzeciwiam się barbarzyńskiemu najazdowi Rosji na Ukrainę, gdzie mam – jak i wielu innych – przyjaciół i krewnych. Jestem przerażony tym, że codziennie lecą bomby na domy Ukraińców. Niezależnie od tego, że od 2014 roku nie mieszkam w Rosji, rozumiem że niosę część odpowiedzialności za działania państwa” – napisał w swym oświadczeniu.
Strachliwy jak miliarder
Wcześniej, przed Wołożem tylko 22 rosyjskich biznesmenów z listy „najbogatszych 200” Forbesa wypowiedziało się na temat wojny rosyjsko-ukraińskiej. Spośród nich jedynie trzech z nich publicznie, ostro i jednoznacznie sprzeciwiło się jej: były więzień Putina Michaił Chodorkowski, były właściciel „Tinkoff Bank” Oleg Tińkow oraz były właściciel Banku Moskwy Andriej Borodin. W bardziej miękkiej i niejednoznacznej formie potępiło wojnę kolejnych trzech: współwłaściciele Alfa-banku Piotr Awen i Michaił Fridman oraz najbogatszy w 2011 roku rosyjski biznesmen Aliszer Usmanow.