Hizb ut-Tahrir pozwała dziennikarka Alison Bevege, która została zmuszona do siedzenia w części sali przeznaczonej dla kobiet i dzieci, podczas wykładu przygotowanego przez tę organizację w październiku 2014 roku.
Przedstawiając sprawę przed sądem Bevege wyjaśniła, że poszła na wykład zatytułowany "Polityka i spiski Amerykanów, które doprowadziły do interwencji w Iraku i w Syrii", ponieważ chciała napisać artykuł m.in. w oparciu o pytania zadawane prelegentom.
Dziennikarka poszła na wykład ze swoim przyjacielem, ale kiedy chciała razem z nim usiąść w części sali przeznaczonej dla mężczyzn została poproszona o przejście do kobiet i dzieci. Przed sądem mówiła, że były to znacznie gorsze miejsca - miała m.in. problem, by przeczytać teksty znajdujące się na slajdach prezentacji, ponieważ siedziała zbyt daleko.
Rzecznik Hizb ut-Tahrir twierdzi jednak, że w czasie wykładu kobieta nie protestowała przeciwko podziałowi sali na część przeznaczoną dla kobiet i dla mężczyzn. Dodał, że choć oddzielenie kobiet od mężczyzn jest "fundamentalne" w islamie, to jednak w czasie wykładu podział na część sali przeznaczoną dla kobiet i mężczyzn miał wymiar praktyczny. - Obecność na sali kobiet z dziećmi i hałas, którego źródłem są dzieci zmusił nas do umieszczenia kobiet nieco dalej od prelegentów - tłumaczył. Ponadto zwrócił uwagę, że dzięki temu kobiety siedziały bliżej wyjść ewakuacyjnych, co zwiększało ich bezpieczeństwo.
Sąd przyznał jednak rację dziennikarce orzekając, że była ona dyskryminowana ze względu na swoją płeć. Sąd nakazał również organizacji, by ta podczas organizowania imprez publicznych informowała uczestników, że każdy może usiąść w dowolnej części sali, a podział ze względu na płeć nie jest obowiązkowy.