Chaos z płaceniem uchodźców za mieszkanie. Będą dopłacać?

MSWiA musi doprecyzować przepisy, jak hotelarze czy gminy od 1 marca mają egzekwować od uciekinierów z Ukrainy należność za pobyt – alarmują samorządy.

Publikacja: 15.02.2023 03:00

Rząd chce, aby Ukraińcy sami utrzymywali się w Polsce. Pomagają organizacje pozarządowe

Rząd chce, aby Ukraińcy sami utrzymywali się w Polsce. Pomagają organizacje pozarządowe

Foto: Maciej Łuczniewski/Reporter

Od 1 marca część uchodźców z Ukrainy będzie musiała pokrywać połowę kosztów swojego zamieszkania i wyżywienia (do 40 zł dziennie). Chodzi o osoby mieszkające w opłacanych przez rząd ośrodkach zbiorowego zakwaterowania, a które przebywają już w Polsce co najmniej 120 dni.

Takie miejsca prowadzone są przez przedsiębiorców (hotele), organizacje pozarządowe i gminy (np. akademiki przystosowane dla uchodźców). Według danych MSWiA na 8 lutego dla „Rzeczpospolitej” w obiektach zbiorowego zakwaterowania przebywa prawie 82,5 tys. osób. Ilu z nich obejmie ten obowiązek? Resort przyznaje, że pozyskanie szacunkowych danych nie będzie możliwe przed terminem wejścia w życie tych przepisów.

Czytaj więcej

Badanie: zmienia się nastawienie Polaków do uchodźców z Ukrainy

Rząd chce, by Ukraińcy sami utrzymywali się w Polsce – koszt pomocy jest bowiem zbyt dużym obciążeniem dla budżetu państwa. Od końca lutego do października ub.r. wydaliśmy na to ok. 20 mld zł (w tym jest również pomoc militarna, jaką przekazujemy Ukrainie), znaczna część to pomoc socjalna i świadczenia jak 500+. Tymczasem z UE dostaliśmy tylko 700 mln euro na pomoc uchodźcom. Od 1 maja partycypacja uchodźcy ma być jeszcze większa – ci, których pobyt przekroczy 180 dni, będą pokrywać 75 proc. kosztów (do 60 zł dziennie).

Nie wszyscy zapłacą

Okazuje się jednak, że nikt nie wie, jak w praktyce miałaby wyglądać weryfikacja osób i egzekucja tych należności. Tym bardziej że z obowiązku partycypacji rząd wyłączył osoby, które nie mają możliwości usamodzielnienia się m.in. osoby niepełnosprawne, emeryci, kobiety w ciąży i z dzieckiem do roku. Także w szczególnych przypadkach wojewoda będzie mógł wyłączyć z kosztów „osoby znajdujące się w trudnej sytuacji życiowej”.

W sprawie problemu z zastosowaniem nowego prawa alarmuje Unia Metropolii Polskich. Brakuje procedur jak nakładać na obywateli Ukrainy wymóg pokrywania części kosztów, jak to wyegzekwować i jak rozstrzygać kiedy uchodźca zostaje zwolniony z obowiązku uiszczania tych kosztów – wyliczają największe polskie miasta. W przepisach nie ma informacji czy można eksmitować tych, którzy – pomimo możliwości – odmawiają partycypacji w kosztach swojego utrzymania.

Choć na mocy specustawy ukraińscy uchodźcy wojenni nie mają takiego statusu, a jedynie prawo pobytu na równi z obywatelami UE, wątpliwości budzi wśród samorządowców także fakt czy przepisy te są zgodne z prawem Unii Europejskiej regulującym pomoc uchodźcom.

Czytaj więcej

Kirby: Joe Biden chce osobiście podziękować prezydentowi Dudzie i Polakom

Większość z 1,3 mln osób, które przyjechały po 24 lutego do Polski i tu została, utrzymuje się sama. Jednak mało kto wie, że spora grupa korzysta z mieszkań dotowanych przez organizacje pozarządowe. Tylko w jednej fundacji w styczniu o blisko 100 proc. wzrosły koszty pokrycia dotacji do mieszkań dla Ukraińców. – Widać, że część Ukraińców wie, że nowe przepisy wchodzą w życie i szuka pomocy u nas – mówi nam osoba współpracująca z organizacją. Część wróciła do kraju bądź wyjechała do innych państw UE. Jak wygląda sytuacja teraz?

Mniej potrzebujących

– Wśród tych osób jest ogromna rotacja – jedni przyjeżdżają, inni wyjeżdżają. Obecnie na terenie województwa śląskiego mamy tylko 9 tys. obywateli Ukrainy korzystających z takich miejsc. Nie wiemy, ilu 1 marca spełni obowiązek ustawy o dopłacie, ale na pewno nie będzie to duża liczba, bo większość tych osób to uchodźcy, którzy spełniają wymogi o wyłączeniu – tłumaczy Alina Kucharzewska, rzeczniczka wojewody śląskiego. W lipcu ub.r. na Śląsku w punktach zbiorowego zakwaterowania mieszkało aż blisko 45 tys. Ukraińców.

Aktualnie w Krakowie prowadzone jest tylko jedno miejsce zbiorowego zakwaterowania – przy ul. Kapelanka, gdzie mieszka 340 osób, kiedy w kulminacyjnym okresie ubiegłego roku po agresji Rosji na Ukrainę takich ośrodków było aż sześć na blisko 1300 miejsc. – Ok. 15 proc. osób będzie się kwalifikowało do odpłatności – informuje nas urząd miasta Krakowa.

Kłopoty z utrzymaniem miejsc zakwaterowania ma Fundacja Leny Grochowskiej, która prowadzi pięć domów uchodźczych m.in. w Mazowieckiem i Lubelskiem. Mieszka w nich obecnie 1300 Ukraińców. – Od nowego roku wszelkie koszty pokrywamy sami i dzięki sponsorom. Nie otrzymujemy dofinansowania od gminy, bo ta twierdzi, że nie otrzymała środków od wojewody. Trudno nam dziś przewidzieć przyszłość. Ale ok. 30 proc. naszych podopiecznych nie ma szans na aktywizację zawodową i życiową w Polsce. To osoby niepełnosprawne, w trudnej sytuacji życiowej – mówi nam Aneta Żochowska, dyrektor Fundacji Leny Grochowskiej.

Od 1 marca część uchodźców z Ukrainy będzie musiała pokrywać połowę kosztów swojego zamieszkania i wyżywienia (do 40 zł dziennie). Chodzi o osoby mieszkające w opłacanych przez rząd ośrodkach zbiorowego zakwaterowania, a które przebywają już w Polsce co najmniej 120 dni.

Takie miejsca prowadzone są przez przedsiębiorców (hotele), organizacje pozarządowe i gminy (np. akademiki przystosowane dla uchodźców). Według danych MSWiA na 8 lutego dla „Rzeczpospolitej” w obiektach zbiorowego zakwaterowania przebywa prawie 82,5 tys. osób. Ilu z nich obejmie ten obowiązek? Resort przyznaje, że pozyskanie szacunkowych danych nie będzie możliwe przed terminem wejścia w życie tych przepisów.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Co z Ukraińcami, których Kijów widziałby w wojsku? Urząd ds. cudzoziemców tłumaczy
Społeczeństwo
Groził, wyzywał i wybijał szyby. Policja nie widziała podstaw do interwencji
Społeczeństwo
W Warszawie wyją syreny alarmowe? Wyjaśniamy dlaczego
Społeczeństwo
Sondaż: Połowa Polaków za małżeństwami par jednopłciowych. Co z adopcją?
Społeczeństwo
Ponad połowa Polaków nie chce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach