PAH kończy 30 lat. Czy organizacja jest teraz bardziej potrzebna, niż gdy ją pani zakładała?
Jesteśmy stale potrzebni, zwłaszcza teraz, gdy mamy wojnę bardzo blisko naszych granic. Ale pamiętajmy, że inne wojny nadal się toczą, np. w Syrii i Jemenie. Pomocy potrzeba obecnie jeszcze bardziej. Gdy zaczynaliśmy naszą działalność, byliśmy grupką ludzi, która chciała wysłać konwój do Sarajewa, czego dokonaliśmy dzięki ofiarności Polaków. Jesteśmy organizacją, która dysponuje dużymi środkami, zwłaszcza teraz, gdy pomagamy Ukrainie. Nasze działania pokazują, że Polska jest krajem solidarnym – w ten sposób budujemy wizerunek naszego kraju. Myślę, że jesteśmy bardzo potrzebni.
Czytaj więcej
Raport o pomocy dla Ukrainy, który prezentujemy na łamach „Rzeczpospolitej”, nie jest żadnym tytułem do narodowej chwały. Przynajmniej nie powinien być.
Polacy pomagają w wystarczający sposób?
Cały czas jesteśmy społeczeństwem, które jest akcyjne. Na apel o pomoc dla Ukrainy społeczeństwo Polskie odpowiedziało w sposób, którego się nikt nie spodziewał. Organizacje zebrały duże pieniądze, dzięki którym mogą teraz pomagać. Przede wszystkim Polacy przyjęli Ukraińców do swoich domów, to również się liczy. Gorzej jest teraz, gdy magazyny, w których Ukraińcy dostawali żywność, są puste. Muszą już wynajmować mieszkania na własną rękę, co jest zrozumiałe po takim czasie. Jednak faktem jest, że brakuje nam stałości w niesieniu pomocy. Miałam nadzieję, że będzie można wznowić apel o pomoc dla Ukraińców w okresie świąt, ale strumień pieniędzy nie płynie już w taki sposób. Ludzie nie przynoszą żywności i rzeczy, pomimo że są stale potrzebne. Jesteśmy narodem zrywów.