Im bardziej wydaje się, że udało się opanować pandemię koronawirusa, tym mniejszym uznaniem cieszy się w Polsce nauka. Tylko 44 proc. naszych rodaków uważa, że jest ona ważna w codziennym życiu. To o 10 punktów procentowych mniej niż w czasie intensywnej walki z koronawirusem – wynika z badania State of Science Index, do którego dotarła „Rzeczpospolita”.
Badania te pokazują także, że praktyczne zastosowanie nauki ma dla Polaków marginalne znaczenie. Aż co trzeci ankietowany twierdzi, że gdyby nauka nie istniała, codzienne życie nie różniłoby się specjalnie od tego, jak wygląda obecnie. – Wiedzę o tym, jaki jest wpływ nauki na codzienne życie, ludzie powinni wynieść ze szkoły. Niestety, w szkole młodzi ludzie uczą się najczęściej tych przedmiotów, które przydadzą im się na maturze i potem na studiach. Albo w ogóle uczą się tylko dla ocen, a nie po to, by coś wiedzieć i rozumieć – mówi prof. Marek Konopczyński z Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. – Takie postrzeganie rzeczywistości to także efekt nadmiernego przywiązywania wagi do teorii i marginalizowania praktyki – dodaje.
Także i te badania pokazują, że choć Polacy nie wiedzą, po co jest nauka i co ona im daje, to jednak deklarują ogromne zaufanie do nauki i naukowców. Nauce ufa 88 proc. ankietowanych, natomiast naukowcom – 83 proc.
Co trzeci ankietowany twierdzi, że gdyby nauka nie istniała, codzienne życie nie różniłoby się specjalnie od tego, jak wygląda obecnie
Z kolei sceptycyzm wobec informacji naukowych jest w naszym społeczeństwie nadal stosunkowo niski (23 proc.). Dla porównania, w Wielkiej Brytanii jest to 25 proc., w Niemczech 27 proc., w Australii 32 proc., w Stanach Zjednoczonych 34 proc.