Finansowanie uchodźców bez unijnej odpowiedzi. Na razie nikt nie mówi o relokacji

Bruksela na razie nie zamierza dawać dodatkowych pieniędzy na uchodźców z Ukrainy. Polska będzie mogła korzystać z unijnych środków przyznanych na inne cele.

Publikacja: 08.03.2022 19:57

Około połowy ukraińskich uchodźców to dzieci. Zdjęcie z polskiej Medyki

Około połowy ukraińskich uchodźców to dzieci. Zdjęcie z polskiej Medyki

Foto: afp

Pomoc uciekającym przed wojną Ukraińcom może kosztować nawet 30 mld euro – takie szacunki przedstawił uznany brukselski think tank Bruegel. Do UE przybyło do tej pory 2 mln Ukraińców.

– W 12 dni napłynęła taka fala uchodźców, jak w sumie całym 2015 i 2016 r. – powiedziała Ylva Johansson, unijna komisarz spraw wewnętrznych. A 2015 r. został przecież zapamiętany jako czas wielkiego kryzysu migracyjnego. Unijna komisarz odwiedziła granice Ukrainy, była m.in. w Medyce i wyrażała się z wielkim uznaniem o pomocy udzielanej tam przez zwykłych ludzi. Szczególną uwagę zwróciła na dzieci. Jeden problem to te bez opieki, którymi trzeba się zająć oraz chronić przed gangami kryminalistów. Drugi to edukacja. – Nie mamy danych, ile wśród uchodźców jest dzieci. Ale z tego, co widziałam, to może ich być nawet połowa. Trzeba im dać pozory normalności – powiedział Szwedka. KE proponuje, żeby w szkołach wykorzystywać nauczycieli pochodzących z Ukrainy.

Pomoc dla uchodźców będzie dużo kosztować, a na razie KE przeznaczyła na pomoc humanitarną tylko 500 mln euro, z czego część pójdzie do państw poza UE – Ukrainy i Mołdawii. W żadnym stopniu nie są to pieniądze, które strukturalnie mogą finansować pobyt Ukraińców np. w Polsce. KE proponuje inne ścieżki finansowania. Jeden to wykorzystywanie środków przyznanych państwom członkowskim w ramach polityki spójności, tu Polska jest największym beneficjentem. Bruksela zgadza się, aby wyjątkowo przy takim przekierowaniu pieniędzy znieść wymóg wkładu własnego. Czyli pieniądze unijne będą mogły finansować 100 proc. potrzeb. Druga możliwość to wykorzystanie części pieniędzy z Funduszu Odbudowy po pandemii, których zresztą Polska na razie nie dostaje z powodu sporu o Izbę Dyscyplinarną SN. Teraz możemy wykorzystywać środki unijne, które pierwotnie przeznaczone były na inne cele krajowe. Żadnych większych dodatkowych pieniędzy w budżecie unijnym nie przewidziano. – To jest pierwszy krok, gotowi jesteśmy na więcej – mówił Margaritis Schinas, wiceprzewodniczący KE.

Eksperci wskazują, że na tym etapie absolutnie kluczowe są pieniądze. – Wiele działań, które obserwujemy, ma charakter doraźny, oddolny i jest kierowany przez prywatnych obywateli i należy je usprawnić i przygotować do długoterminowej pomocy osobom potrzebującym. Finansowanie można wykorzystać na różne cele: budowanie ośrodków recepcyjnych w nagłych wypadkach, zaopatrywanie personelu pracującego w urzędach imigracyjnych, organizowanie i zwiększanie usług integracyjnych, takich jak kursy językowe, szkolenia umiejętności – mówi „Rzeczpospolitej” Helena Hahn, ekspertka ds. migracji z European Policy Centre. Według niej ważnym sposobem mobilizacji zasobów UE jest wsparcie operacyjne Agencji Unii Europejskiej ds. Azylu, która może pomóc w tworzeniu infrastruktury recepcyjnej i wspierać urzędników ds. azylu.

Na razie nikt nie mówi natomiast o relokacji, czyli ewentualnym administracyjnym przekierowaniu uchodźców z Polski czy Rumunii do innych państw UE. – Stworzenie mechanizmu relokacji nie jest na tym etapie dużym problemem, ponieważ Ukraińcy korzystają ze swobody przemieszczania się przez 90 dni. Jednak prawdopodobnie stanie się większym po tym okresie, kiedy będziemy również lepiej rozumieć, ilu ludzi trafiło do jakich krajów – powiedziała Hahn. Państwa członkowskie mogą oczywiście zaoferować przyjęcie osób, ale zgodnie z dyrektywą o ochronie tymczasowej zarówno przyszłe państwo przyjmujące, jak i zainteresowane osoby musiałyby wyrazić zgodę.

Pomoc uciekającym przed wojną Ukraińcom może kosztować nawet 30 mld euro – takie szacunki przedstawił uznany brukselski think tank Bruegel. Do UE przybyło do tej pory 2 mln Ukraińców.

– W 12 dni napłynęła taka fala uchodźców, jak w sumie całym 2015 i 2016 r. – powiedziała Ylva Johansson, unijna komisarz spraw wewnętrznych. A 2015 r. został przecież zapamiętany jako czas wielkiego kryzysu migracyjnego. Unijna komisarz odwiedziła granice Ukrainy, była m.in. w Medyce i wyrażała się z wielkim uznaniem o pomocy udzielanej tam przez zwykłych ludzi. Szczególną uwagę zwróciła na dzieci. Jeden problem to te bez opieki, którymi trzeba się zająć oraz chronić przed gangami kryminalistów. Drugi to edukacja. – Nie mamy danych, ile wśród uchodźców jest dzieci. Ale z tego, co widziałam, to może ich być nawet połowa. Trzeba im dać pozory normalności – powiedział Szwedka. KE proponuje, żeby w szkołach wykorzystywać nauczycieli pochodzących z Ukrainy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek
Społeczeństwo
Hipopotam okazał się samicą. Przez lata ZOO myślało, że jest samcem
Społeczeństwo
Demonstracje przeciw Izraelowi w USA. Protestują uniwersytety