Kto powita kwiatami wojska Putina? Potencjalna piąta kolumna to nawet jedna piąta społeczeństwa

15 do 20 proc. obywateli Ukrainy to opcja rosyjska, wynika z niejawnych badań dla władz ukraińskich.

Publikacja: 21.02.2022 21:00

Popiersie Lenina na terenie elektrowni jądrowej w Czarnobylu, obwód kijowski

Popiersie Lenina na terenie elektrowni jądrowej w Czarnobylu, obwód kijowski

Foto: Ukrinform/East News

Sondaż, z którego wnioskami zapoznała się  „Rzeczpospolita”, obejmuje tych, którzy mieszkają na terenach kontrolowanych przez Kijów, a więc nie dotyczy anektowanego Krymu i okupowanych regionów Donbasu. Sporo badanych uważa wręcz, że Ukraińcy nie są samodzielnym narodem, lecz – jak zaczął od połowy zeszłego roku głosić Władimir Putin – byli zawsze częścią „narodu ruskiego”, zanim obcy z Zachodu nie wymyślili inaczej.

Te 15–20 proc. to znacznie więcej, niż notuje w rankingach popularności najważniejsza prorosyjska partia obecna w Radzie Najwyższej, Opozycyjna Platforma – Za Życie. Ale z grubsza dwa razy mniej niż przed obaleniem w 2014 roku prezydenta Wiktora Janukowycza miała jego Partia Regionów. Wtedy jednak głosowały miliony mieszkańców Krymu i Donbasu.

Gorsi bracia

– Dużo naszych, zwłaszcza ze wschodu, wielbi Putina. Godzą się, że Ukraińców uznaje za młodszych, gorszych braci. Oni chcieliby być Rosjanami. Powtarzają kremlowskie zaklęcia o złym Zachodzie, który chce wyrwać Ukrainę z braterskiego uścisku z Rosją. I Bidenie, który szykuje wojnę dla korzyści kapitalistów z przemysłu zbrojeniowego. Nie mogę tego pojąć – mówi pan Leonid (nazwiska nie chce podawać), pochodzący z patriotycznej rodziny ukraińskiej, prześladowanej w czasach stalinowskich. Nie miał szans skończyć szkół, udało się to jego żonie, która jest wykładowcą na uniwersytecie. Synowie to już świadoma ukraińska klasa średnia – sędzia i specjalista od IT.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Putin robi wielki krok ku wojnie

Pan Leonid to emeryt dorabiający sobie jako kierowca, przed pandemią w Polsce, teraz znowu na Ukrainie. Mówi, że nawet wśród Ukraińców pracujących tak jak do niedawna on w firmie przewozowej w południowej Polsce było wielu wspierających putinowską wizję świata. I to oraz oszustwa jednego z ukraińskich przełożonych, a nie koronawirus spowodowało, że rzucił tamtą robotę i wrócił na Ukrainę. I tutaj wozi nocami luksusowymi autami bogaczy, czasem turystów, choć tych prawie nie ma: – To straszne, ale wśród tych naszych bogaczy też wielu wysławia Rosję, nienawidzi własnego narodu. To wygląda jak piąta kolumna.

Trójjęzyczna waga 

Pan Leonid jest ukraińskim patriotą z Kijowa, ale nie odmawia rozmowy po rosyjsku. Polski opanował w Polsce bardzo słabo, w Uberze nie było to niezbędne. Angielskiego nie zna, jego rosyjski jest perfekcyjny, dzieciństwo spędził w łagrowej okolicy północnej Syberii. 

Nie wszyscy, z którymi się spotykam w ukraińskiej stolicy, mają podobne podejście. Choć wszyscy znają rosyjski. Jedni po prostu niestrudzenie odpowiadają mi po ukraińsku, wiedząc, że nie wszystko zrozumiem. Inni, jak oficerowie armii, proponują rozmowę w uproszczonym angielskim. Tylko po angielsku chce ze mną rozmawiać administratorka pensjonatu, w którym się zatrzymałem. Wygląda to komicznie, bo jednocześnie przez telefon mówi przy mnie po rosyjsku, i idzie jej bez porównania lepiej niż po angielsku. 

To, jak słyszę, efekt interpretacji ustawodawstwa sugerującego stosowanie w usługach ukraińskiego, a nie rosyjskiego. A jeżeli gość czy klient ukraińskiego nie zna, to pojawia się angielski. Rosyjski słychać na ulicach, ale nie ma go raczej w telewizji (kanały kremlowskie i prorosyjskich właścicieli z Ukrainy są zablokowane). Nie ma go też zazwyczaj na etykietach w supermarkecie, choć waga do owoców i warzyw jest już trójjęzyczna (ukraiński, rosyjski, angielski).

Czytaj więcej

Putin wydał rozkaz siłom zbrojnym Rosji

Utrudnienia dla stosujących język rosyjski Moskwa wykorzystuje w swojej propagandzie, oskarżając „kijowską juntę” o łamanie praw mniejszości. 

Inaczej o Putinie

Część społeczeństwa jest tradycyjnie prorosyjska, co nie musi oznaczać, że można ją jednoznacznie utożsamiać z ewentualną piątą kolumną. Pozytywne podejście do Rosji, kultury języka nie musi być wsparciem Kremla.

– Stosunek do rosyjskiego przywódcy bardzo się zmienił – mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksandr Szulga, socjolog z Narodowej Akademii Nauk Ukrainy. Punktem przełomowym był rok 2014: proeuropejski Majdan, obalenie prorosyjskiego Janukowycza i odpowiedź Moskwy: aneksja Krymu, wojna w Donbasie. 

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Ukraina bez dobrego wyjścia

Od dawna raz do roku robione są badania dotyczące oceny przywódców i Ukrainy, a także Rosji, Białorusi i USA, w skali od 1 (najgorsza ocena) do 10 (najlepsza). – Putin dostawał w nich solidne 7, podobnie Łukaszenko, byli trochę lepsi od prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ukraińscy prezydenci mieli około 3. Po 2014 roku Putin spadł do 3. Łukaszenkę taki spadek dopadł dopiero w 2020 roku (gdy spacyfikował masowe protesty – red.) – podkreśla dr Szulga.

Zniechęcić do kolaboracji

W każdym społeczeństwie w Europie Wschodniej są zwolennicy Putina. – W każdym państwie w tym regionie jego żołnierze byliby przez niektórych witani kwiatami, a przez niektórych tolerowani – mówił mi przed moim wyjazdem na Ukrainę doświadczony ekspert od spraw wywiadowczych i wojskowych z jednego z krajów, który należał do Związku Radzieckiego, a potem wyrwał się na Zachód, wstąpił do UE i NATO.

– Ważne – dodał – by tych potencjalnych zdrajców zniechęcić, uzmysłowić im, że rosyjska okupacja nie będzie trwała wiecznie i za kolaborację kiedyś zapłacą. Dlatego gdyby Rosjanie zaczęli inwazję, miejscowe wojska i służby muszą być szczególnie stanowcze wobec kolaborantów. Nie powinny myśleć tylko o tym, by odesłać w cynkowych trumnach jak najwięcej rosyjskich chłopców.

Sondaż, z którego wnioskami zapoznała się  „Rzeczpospolita”, obejmuje tych, którzy mieszkają na terenach kontrolowanych przez Kijów, a więc nie dotyczy anektowanego Krymu i okupowanych regionów Donbasu. Sporo badanych uważa wręcz, że Ukraińcy nie są samodzielnym narodem, lecz – jak zaczął od połowy zeszłego roku głosić Władimir Putin – byli zawsze częścią „narodu ruskiego”, zanim obcy z Zachodu nie wymyślili inaczej.

Te 15–20 proc. to znacznie więcej, niż notuje w rankingach popularności najważniejsza prorosyjska partia obecna w Radzie Najwyższej, Opozycyjna Platforma – Za Życie. Ale z grubsza dwa razy mniej niż przed obaleniem w 2014 roku prezydenta Wiktora Janukowycza miała jego Partia Regionów. Wtedy jednak głosowały miliony mieszkańców Krymu i Donbasu.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Makabryczne eksperymenty na dzieciach. Niemiecki lekarz uniknął kary, za to podkreślano jego zasługi dla badań nad gruźlicą
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Społeczeństwo
Masowe protesty na Wyspach Kanaryjskich. Mieszkańcy do turystów: "Szanujcie nasz dom"
Społeczeństwo
Nowy Jork. Przed sądem, gdzie trwa proces Trumpa, podpalił się mężczyzna
Społeczeństwo
Aleksander Dugin i faszyzm w rosyjskim szkolnictwie wyższym
Społeczeństwo
Dubaj pod wodą. "Spadło tyle deszczu, ile pada przez cały rok"