Reklama

Geja roku wybiorą w Polsce

Będziemy gospodarzem jednego z największych wydarzeń LGBT. Posłowie PiS nie są zachwyceni.

Aktualizacja: 11.08.2017 10:46 Publikacja: 10.08.2017 19:07

Impreza ma zwrócić uwagę na problemy osób homoseksualnych w naszym kraju. Na zdjęciu Marsz Równości

Impreza ma zwrócić uwagę na problemy osób homoseksualnych w naszym kraju. Na zdjęciu Marsz Równości „Wszyscy jesteśmy homo”.

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Matt Rood ma 37 lat, 172 cm wzrostu, brązowe włosy i niebieskie oczy. Mieszka w Anglii, gdzie pracuje jako trener psów. Na początku sierpnia zdobył koronę najpiękniejszego geja Starego Kontynentu podczas finału konkursu Mr Gay Europe w Sztokholmie.

Ta impreza ma 12-letnią tradycję, a finały odbywały się m.in. w Oslo, Budapeszcie, Rzymie i Wiedniu. W 2018 roku po raz pierwszy zostanie zorganizowana w Polsce. Oznacza to, że zawita do nas jedno z największych europejskich wydarzeń społeczności LGBT.

Paweł Zabilski, dyrektor krajowy Mr Gay Poland, mówi, że w Sztokholmie konkurs przyciągnął dziesięciotysięczną widownię. – Od organizatorów się dowiedziałem, że muszę liczyć się z podobną frekwencją oraz przyjazdem około setki dziennikarzy – informuje. – Chcemy zorganizować wielkie święto – dodaje.

Organizatorzy planują, że w przyszłym roku impreza potrwa od 4 do 8 sierpnia, a wydarzenia związane z konkursem odbędą się w Warszawie, Wrocławiu i Poznaniu. Uczestnicy mają też odwiedzić Auschwitz, by poznać historię eksterminacji gejów przez nazistowskie Niemcy.

Paweł Zabilski mówi, że finałowa gala odbędzie się w stolicy Wielkopolski. W grę wchodzi scena plenerowa bądź któryś z teatrów. – Jestem już po pierwszych rozmowach z włodarzami miast. Podchodzą do tematu z dużą aprobatą, a wyjątkowo pozytywne nastawienie ma prezydent Poznania – wyjaśnia.

Reklama
Reklama

Dlaczego impreza trafiła do Polski? Jednym z powodów było przygotowanie ciekawej oferty przez nasz kraj. Jednak w grę wchodzi też polityka. Przyznał to Tore Aasheim, szef Mr Gay Europe. – Organizując konkurs w Polsce, chcemy wysłać sygnał do środowiska gejowskiego w całej Europie, że musimy stać ramię w ramię i wspierać naszych braci i siostry na całym kontynencie – oświadczył.

W podobnym duchu wybór miejsca finału komentują europejskie media. „To, że Polska będzie przyszłorocznym gospodarzem, jest godne uwagi, bo kraj ten uchodzi za bardzo homofobiczny" – pisze holenderski portal gejowski GaySite.nl. „W większości krajów UE możliwe jest zalegalizowanie związku partnerskiego, ale w Polsce nie ma jeszcze takiej możliwości. W państwowej konstytucji zapisano, że małżeństwo jest zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzny i kobiety" – dodaje portal.

Jego zdaniem powierzenie organizacja imprezy w Polsce to nie przypadek, szczególnie że nie jest to zwykły konkurs piękności. Mocniej niż uroda uczestników punktowane są ich poglądy, a w konkursie muszą przedstawić propozycję kampanii społecznej. Matt Rood chce upowszechniać ideę adopcji dzieci przez pary homoseksualne, a np. polski uczestnik Kacper Sobieralski zaproponował kampanię, mającą na celu walkę z internetowym hejtem, który ma miejsce wewnątrz społeczności LGBT.

Dlatego Paweł Zabilski uważa, że przyszłoroczną imprezę można porównywać tylko z paradą EuroPride, która w 2010 roku przeszła ulicami Warszawy.

Przyciągnęła około 8 tys. osób, jednak równie głośno było o przeciwnikach tego święta społeczności LGBT. W kierunku uczestników parady poleciały jajka i butelki. Do stołecznego ratusza trafiło też kilkadziesiąt tysięcy podpisów osób niezgadzających się na organizację imprezy.

Czy tym razem będzie podobnie? Tak sądzi poseł PiS Stanisław Pięta, znany z konserwatywnych poglądów. – Polacy odrzucają tę nachalną antykulturę, propagowaną przez przemysł gejowski. Wiedzą, że narody, które wybrały taką drogę, pogrążają się w kulturowym chaosie i gwałtownie degenerują – komentuje. Dodaje, że „troska o zachowanie kultury i poszanowanie dobrych obyczajów nie pozwala na publiczne prezentowanie tego rodzaju dewiacji".

Reklama
Reklama

Paweł Zabilski mówi, że o wydarzeniach towarzyszących polskiemu finałowi zostaną powiadomione centra zarządzania kryzysowego.

Dodaje jednak, że nie obawia się o bezpieczeństwo. – Żyjemy jeszcze w wolnym i demokratycznym kraju. Mam nadzieję, że do przyszłego roku się to nie zmieni. Nie damy się zastraszyć i nie schowamy się z tą imprezą do szafy – podkreśla.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: w.ferfecki@rp.pl

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Sejm głosował nad odrzuceniem weta prezydenta do ustawy łańcuchowej. Jak głosowali posłowie?
Społeczeństwo
Co przyciąga do Polski ukraińskich imigrantów? Wyniki badania
Społeczeństwo
Budżet Mazowsza na 2026 rok. Administracja pochłonie więcej niż zdrowie
Społeczeństwo
Zaborów nie widać. Usług publicznych też nie. I zyskuje na tym Konfederacja
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama