Uczestnicy demonstracji AfD mieli ze sobą transparenty z hasłami takimi jak "Nie dla islamu w Niemczech" i skandowali "Merkel musi odejść". Marsz rozpoczął się przy głównej stacji kolejowej miasta, a zakończył przy Bramie Brandenburskiej. Po drugie stronie monumentu zebrali się przeciwnicy AfD - oddzieleni od demonstracji zwolenników tej partii kordonem policji - którzy skandowali "Naziści precz".
O to, by nie doszło do starć między uczestnikami demonstracji AfD a kontrmanifestantami dbało łącznie ok. 2 tysięcy funkcjonariuszy policji (w związku z demonstracją do stolicy ściągnięto policyjne posiłki z innych części kraju). Marsz przebiegł jednak bez poważnych incydentów.
AfD, które w ubiegłorocznych wyborach do Bundestagu zdobyło 12,6 proc. głosów, jest partią antyimigrancką i antyestablishmentową. Obecnie AfD jest największą partią opozycyjną w niemieckim Bundestagu.
Marsz w Berlinie został zorganizowany pod hasłem "Przyszłość Niemiec" - a lokalny lider AfD ogłosił, że jest to sygnał dla Niemców i dodał, że AfD jest "centrum niemieckiego społeczeństwa".