W 1979 r. ława przysięgłych złożona tylko z białych członków orzekła, że Kevin Strickland jest winny potrójnego morderstwa w Kansas City. Nie było fizycznych dowodów wskazujących na obecność Stricklanda w miejscu zbrodni, gdzie zginęła trójka jego znajomych w wieku od 20 do 22 lat. On sam utrzymywał, że był w domu i oglądał telewizję, z której dowiedział się o zbrodni, jego krewni dostarczyli alibi, a prawdziwi sprawcy – Kilm Adkins i Vincent Bell – którzy znali ofiary, a także Stricklanda, zapewniali sąd, że widzieli go na miejscu zdarzenia.
Niemniej 19-letni wówczas Strickland, ojciec rocznego dziecka, został skazany na dożywocie, bez możliwości zwolnienia warunkowego przez 50 lat. Bell i Adkins przyznali się do winy i dostali wyroki po 20 lat więzienia.
W ostatecznym werdykcie ławnicy oparli się na zeznaniach kobiety, która była świadkiem zbrodni i – mimo poważnych ran – przeżyła masakrę w domu jej chłopaka Larry'ego Ingrama, jednego z zabitych. Potem wielokrotnie próbowała wycofać to, co powiedziała podczas przesłuchań, twierdząc, że była w szoku po tym, co przeżyła, i pod presją policji, by zeznawać przeciwko Stricklandowi. Prokuratura nie chciała wysłuchać jej argumentów i straszono ją, że zostanie oskarżona o krzywoprzysięstwo. Przez lata próbowała oczyścić Stricklanda z zarzutów. Dopiero w 2009 r. dotarła do Midwest Innocence Project, organizacji pomagającej niesłusznie skazanym, która potem reprezentowała mężczyznę przed wymiarem sprawiedliwości.
Czytaj więcej
Nastolatek Kyle Rittenhouse, oskarżony o to, że podczas zamieszek w miasteczku Kenosha w ubiegłym roku dopuścił się zabójstwa, nieumyślnego zabójstwa i próby zabójstwa, został uniewinniony od wszystkich zarzutów. Ławnicy uznali, że działał w samoobronie.
– W obliczu tych okoliczności przekonanie sądu o winie Stricklanda jest tak podważone, że nie może zostać utrzymane i orzeczenie o winie musi zostać zniesione – powiedział sędzia Jame Welsh.