– Żadna ze skontrolowanych placówek nie spełniała wszystkich obowiązujących standardów – wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, która sprawdziła 30 domów dziecka.
Inspektorzy dopatrzyli się wielu nieprawidłowości. Chociaż szyld „dom dziecka” został zastąpiony określeniem „placówka opiekuńczo-wychowawcza”, to często poza nazwą niewiele się zmieniło. Tymczasem najpóźniej do 2010 r. domy dziecka muszą przeprowadzić programy naprawcze i dostosować się do wymaganych przepisami norm (dotyczących m.in. obsady personelu i liczby wychowanków). Molochy mają zniknąć, a w ich miejsce powstać małe, przyjazne dzieciom placówki. Do tego daleko.
Z raportu NIK wynika, że w domach dziecka wciąż jest za tłoczno, dochodzi do przemocy ze strony współwychowanków, brakuje opiekunów. Dzieci nie zawsze czują się bezpiecznie.
Przepisy mówią, że w domu dziecka powinno przebywać nie więcej niż 30 wychowanków, a ich pokoje mogą być najwyżej pięcioosobowe. Te normy przekroczono w połowie skontrolowanych ośrodków. NIK ustaliła, że przeciętnie w placówce jest 49 dzieci. W domu dziecka w Szczecinie-Zdrojach, gdy odwiedzili go kontrolerzy, przebywało od 93 do 99 wychowanków, czyli trzykrotnie więcej, niż pozwalają przepisy. W Stargardzie Szczecińskim było 75 dzieci, mieszkały nawet w dziesięcioosobowych pokojach.
W blisko co trzeciej placówce – jak wynika z raportu – dzieci nie czuły się bezpiecznie. Spotykały się z agresją ze strony innych wychowanków. W ośmiu domach dochodziło do przemocy, w tym również fizycznej.