Dzisiaj ISP ogłosi raport o stanie edukacji obywatelskiej w Polsce. Wnioski nie są optymistyczne – brakuje rozwiązań, które poprawiałyby jej jakość.
Zdaniem autorów raportu edukacja obywatelska powinna być prowadzona dla szerszych grup niż młodzież szkolna. Chodzi na przykład o bezrobotnych. Instytut porównuje doświadczenia polskie i niemieckie. U zachodnich sąsiadów działa Federalna Centrala Kształcenia Obywatelskiego, która promuje taką edukację. – Powinniśmy się zastanowić, czy udałoby się i u nas stworzyć podobną instytucję – mówi Agnieszka Łada z ISP, koordynatorka badania.
Co na to rządzący? Waldy Dzikowski z PO przyznaje, że problem jest. – Ostatnio jeden z moich rozmówców mylił marszałka z wojewodą. Trzeba jakoś dotrzeć do ludzi i to powinno być zadaniem partii. Taki raport nas motywuje, zwłaszcza że w nazwie mamy obywatelskość.
Kolejny wniosek płynący z raportu to niski poziom lekcji WOS. – Trzeba skończyć z referatami i wprowadzić interaktywne zajęcia. Szkoły muszą dbać o angażowanie uczniów w realną demokrację. Okazją są choćby wybory do samorządu szkolnego – mówi Łada.
– Problem w tym, że polska młodzież nie lubi zinstytucjonalizowanych form działalności obywatelskiej – twierdzi Wiesław Kosakowski, dyrektor III LO im. Marynarki Wojennej w Gdyni, i dodaje: – Moi uczniowie chętnie robią coś od siebie, np. pomagają chorym w hospicjach, ale działalność w samorządzie nie jest popularna.