Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie tłumnie zjeżdżali na narty do Zakopanego, Krynicy i w Bieszczady. Tak było przez kilka ostatnich lat. – To są świetni goście. Przyjeżdżają na swoje prawosławne święta zaraz po sylwestrze, gdy krajowy biznes narciarski u nas zamiera. Lubią kupować, bawić się w karczmach. I zostawiają górę dutków – mówi starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski.
Liczba wschodnich narciarzy spadła już w poprzednim sezonie przez zamieszanie z wizami w związku z wejściem Polski do strefy Schengen.
[srodtytul]Nadciąga trudny czas[/srodtytul]
W tym roku ma być jeszcze gorzej. – Narciarzy ze Wschodu zapowiada się o 40 procent mniej – szacuje Katarzyna Gwizdała z agencji turystycznej Zwyrtołka w Zakopanem. – Mamy na razie tylko około 200 zamówień, choć moglibyśmy przyjąć pół tysiąca.
O połowę mniej gości ze Wschodu zarezerwowało przyjazd do hotelu Kasprowy, który jeszcze dwa lata temu był oblegany. – W poprzednich latach już w październiku był komplet rezerwacji, a teraz są jeszcze wolne miejsca – informuje Lidia Raszkowska z zakopiańskiej grupy Trip, do której należą czterogwiazdkowe hotele Belvedere, Litwor i Czarny Potok.