Zestaw milicyjnych przykazań nie pomija żadnej sfery życia, jest obszerny i wyczerpujący – od zaleceń higieny i schludnego wyglądu (żadnej brody, bokobrodów czy golenia głowy na łyso) i nieafiszowania się z nałogami aż po pouczenia dotyczące życia intymnego. „Pracownik (...) powinien powstrzymać się od niestosownych kontaktów płciowych” – głosi jeden z paragrafów, które przytacza rosyjski dziennik „Gazieta”.
Pierwszy tysiąc ciemnoczerwonych broszur „Kodeks profesjonalnej etyki pracownika MSW” już rozdano. W najbliższym czasie ma on dotrzeć do każdego funkcjonariusza. Dokument, nad którym w MSW pracowano od trzech lat, ma nauczyć milicjantów kultury. Kilka miesięcy temu minister spraw wewnętrznych Raszid Nurgalijew powiedział wprost, że milicjanci są chamscy.
Praktyka to potwierdza. – Ja wam nie adwokat – odpowiada milicjant na komendzie poproszony o pomoc w wypełnieniu dokumentu. – Ja nie informacja – może usłyszeć ten, kto pyta o drogę. Byłoby jednak wspaniale, gdyby lista milicyjnych przewinień kończyła się na niegrzeczności: w Rosji stróż prawa kojarzy się z wymuszaniem łapówek i samowolą. Moskiewskich gastarbeiterów traktuje jak źródło dochodów i lubi poużywać sobie na turystach, których dolary czy euro są wymarzonym zarobkiem. Według obrońców praw człowieka przypadki użycia siły czy torturowania zatrzymanych też nie należą do rzadkości.
W MSW panuje jednak optymizm. – To pewien zbiór zasad etyczno-moralnych, których należy przestrzegać – tłumaczy w rozmowie z „Rz” szef służby prasowej rosyjskiego MSW Oleg Jelnikow. – Za ich naruszenia nie przewiduje się kar dyscyplinarnych, ale moralną odpowiedzialność – dodaje. Powstanie specjalna komisja, która będzie zajmować się naruszeniami. Informować o nich może każdy, od kolegów z pracy niesfornego milicjanta, aż po zwykłych obywateli i media. – O ile sprawa nie będzie dotyczyła łamania prawa, kary stosowane przez komisję będą miały charakter np. upomnienia – mówi Jelnikow.
Mieszkańcy stolicy do nowego pomysłu na podniesienie morale w milicji odnoszą się sceptycznie. – To niemożliwe, na pewno nie w Moskwie – mówi studentka Swietłana. Jej koleżanka Jekaterina, która kończy właśnie studia prawnicze, uśmiecha się z politowaniem. – Uprzejmy milicjant? To chyba żart – komentuje.