„Weź udział w inicjatywie na rzecz zdrowia psychicznego i emocjonalnego” – apeluje na popularnym portalu społecznościowym Facebook Piotr Stohnij, organizator akcji „Dzień bez Smoleńska”, który przedstawia się jako student. I postuluje, by 3 lutego w mediach nie prowadzono dyskusji o przyczynach katastrofy smoleńskiej.
– Już od dłuższego czasu zastanawiałem się, czy kiedyś skończy się medialny szum wokół Smoleńska. Myślę, że w naszej debacie publicznej potrzeba ostudzenia temperatury – mówi „Rz” Stohnij, który zastrzega, że nie jest związany z żadną partią. – Chciałbym, abyśmy pierwszy raz od 10 kwietnia złapali chwilę oddechu, dystansu do tego, co się stało.
„Nie chcesz wzniecać powstania? Masz dość polowania na winnego? Poprzyj ten pomysł swoją postawą” – nawołuje w Internecie.
Jego propozycja spotkała się na Facebooku ze sporym odzewem. W sobotę udział w akcji deklarowało niespełna 600 osób, w niedzielę ponad 12 tys., wczoraj wieczorem już prawie 70 tys. Ok. 50 tys. innych, zaproszonych do udziału, jeszcze się nie zadeklarowało.
– Ta akcja przede wszystkim pokazuje pewien fenomen portali społecznościowych – jak łatwo dzięki nim do wspólnej akcji zwerbować łańcuszek osób deklarujących podobne poglądy – ocenia dr Maria Nowina Konopka, ekspert ds. demokracji w sieci. Ale podkreśla: – To czysto wirtualne zjawisko.