Reklama
Rozwiń

Niechciane miliony z UE dla powodzian

Powodzianie nie dostaną unijnych pieniędzy na własny biznes. Powód? Urząd miasta zrezygnował z przyznanych już funduszy

Publikacja: 18.02.2011 03:02

Niechciane miliony z UE dla powodzian

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Chodzi o 3 mln zł, jakie urząd w Nowym Sączu miał otrzymać w ramach programu UE „Kapitał ludzki”, by je potem rozdysponować wśród powodzian. Co najmniej 45 osób poszkodowanych w 2010 r. przez żywioł mogło dostać do 40 tys. zł na uruchomienie własnego biznesu – przewidywał projekt magistratu „Kapitał na dobry początek”. I choć w konkursie na unijne środki prowadzonym przez Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie został oceniony wysoko, to urzędnicy z Nowego Sącza z pieniędzy zrezygnowali.

– Oceniliśmy ryzyko dla budżetu, do czego zobowiązuje nas ustawa o finansach publicznych. Jest zbyt duże – tłumaczy Marek Oleniacz, sekretarz Urzędu Miasta w Nowym Sączu. – Jeżeli firma powodzianina, która dostanie pieniądze, splajtowałaby w ciągu roku, Nowy Sącz musiałby zwrócić pieniądze urzędowi pracy.

– Nikt inny starający się o wsparcie w tym konkursie ze środków nie zrezygnował – zaznacza Katarzyna Nyklewicz z Urzędu Pracy w Krakowie.

Odpowiedzialności nie przestraszyła się prywatna sądecka agencja pracy – spółka Systema. W marcu rozpoczyna zbieranie wniosków od powodzian. Kilkadziesiąt osób już dzwoniło do niej z pytaniami o te środki.

– Pieniędzy, które dostaliśmy, powinno wystarczyć dla 48 osób. Istnieje ryzyko, że im się nie uda. Nie można jednak z góry zakładać, że nowa firma upadnie, bo wtedy nie ma po co starać się o pieniądze – twierdzi Adrian Wiśniewski z Systemy.

Unijne pieniądze wzięła także tarnowska Fundacja im. Hetmana Jana Tarnowskiego.

– Dostaliśmy ponad 2,8 mln zł. Dzięki nim biznes uruchomić ma 45 osób. Oprócz 40 tys. zł na start niektórzy mogą liczyć na wsparcie przez pół roku, np. pokrywające czynsz za lokal – mówi Waldemar Piwowarczyk z fundacji. – Ale też zastanawialiśmy się nad umową z urzędem pracy. Bo w razie niepowodzenia któregoś z projektów, to my zwracamy środki.

– Zapisy umowy gwarantują jedynie, że środki będą rozdysponowane uczciwie, a beneficjent wykorzysta je zgodnie z przeznaczeniem – broni się Urząd Pracy w Krakowie.

– Chciałabym dostać 40 tys. zł, jeśli mój biznesplan zostanie zaakceptowany. Szkoda, że urzędnicy boją się ryzyka bardziej od nas – mówi Anna Walczak spod Tarnowa, której powódź zniszczyła gospodarstwo. Pomysłu na firmę nie chce zdradzić, bo – jak mówi – konkurencja nie śpi.

O zmianę decyzji magistratu zaapelował do władz Nowego Sącza Zygmunt Berdychowski, radny wojewódzki PO. Twierdzi, że urzędowi miasta może pomóc w tym projekcie Stowarzyszenie Kasa Wzajemnej Pomocy, którego jest prezesem.

– Stowarzyszenie samo mogło złożyć wiosek o te pieniądze, ale tego nie zrobiło – odpowiada Oleniacz.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [mail=e.losinska@rp.pl]e.losinska@rp.pl[/mail][/i]

Społeczeństwo
Czy w Ząbkach doszło do aktu dywersji? Jest komentarz rzecznika MSWiA
Społeczeństwo
Zakaz alkoholu na stacjach paliw nie dzieli Polaków
Społeczeństwo
Państwo w państwie. Wybuch gazu, lata tułaczki i walka z urzędnikami
Społeczeństwo
Jacek Kastelaniec: Antysemityzm, a także niechęć do migrantów biorą się z obojętności
Społeczeństwo
Reportaż ze Słubic: Granice cierpliwości