Z usług działającego w 25 krajach portalu Match.com korzysta około 20 milionów osób. Jedną z nich była mieszkanka Hollywood Carole Markin, absolwentka Harwardu, producentka filmowa i telewizyjna oraz autorka scenariuszy.
Po pierwszej randce w popularnej w Los Angeles restauracji inny użytkownik portalu Alan Paul Wurtzel wydał jej się czarującym dżentelmenem. Po drugim spotkaniu randkowicz miał ją śledzić, dopaść i zgwałcić. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Markin oskarżyła jednak nie tylko jego, ale złożyła również pozew przeciwko Match.com. – To potworne przeżycie kompletnie mnie zaskoczyło, ponieważ uważałam się za osobę, która wie, jak bezpiecznie umawiać się na internetowe randki – oświadczyła. Adwokat Mark Webb przekonuje, że do gwałtu prawdopodobnie by nie doszło, gdyby popularny portal randkowy sprawdzał, czy jego użytkownicy nie mają na sumieniu przestępstw seksualnych. W tym wypadku randkowicz napadł wcześniej na sześć innych kobiet. Webb zażądał więc w pozwie czasowego wstrzymania dodawania nowych użytkowników do portalu, do czasu, gdy ten zacznie sprawdzać, czy nie są oni potencjalnie niebezpieczni. – To potężny i odnoszący sukcesy serwis, który ma na to środki – przekonywał Webb.
Szefowie portalu zdecydowali, że w ciągu najbliższych kilku tygodni zaczną prześwietlać użytkowników, porównując ich dane z nazwiskami osób w rejestrach skazanych za przestępstwa seksualne. – Choć te działania mogą pomóc w niektórych przypadkach, to wciąż są niedoskonałe i nie mogą dawać fałszywego poczucia bezpieczeństwa naszym użytkownikom – zaznaczyła Mandy Ginsberg, szefowa Match.com, cytowana przez agencję AP.
Markin i jej adwokat nie ukrywają zadowolenia z decyzji portalu. – Dla takich spraw idzie się na studia prawnicze – podkreśla Mark Webb.
Pracownicy Match.com radzą zaś użytkowniczkom, aby na pierwszą randkę zawsze wybierały miejsce publiczne, informowały o niej znajomych i rodzinę, a także by przez cały czas były trzeźwe. Przestrzegają też, by ostrożnie podchodzić do osób, które twierdzą, że niedawno owdowiały, mówią o „przeznaczeniu", wypytują o adres, by wysłać kwiaty, a także takich, które proszą o pieniądze.