Chociaż już od końca listopada na amerykańskich ulicach panuje wesoła bożonarodzeniowa atmosfera, to siedmio- i ośmiolatki ze szkoły w Rockland County wróciły niedawno do domów w ponurych nastrojach. Podczas lekcji geografii dowiedziały się bowiem, że na biegunie północnym nie mieszka żaden Święty Mikołaj, co gorsza: nauczycielka zdradziła im, że on w ogóle nie istnieje, a prezenty pod choinką zostawiają ukradkiem rodzice.

– To okropne, że nauczyciel może odrzeć dziecko z niewinności i próbować coś zdemistyfikować – opowiadała 59-letnia Margaret Fernandez reporterom "New York Post". Inna matka zauważyła, że gdyby to starsi bracia ujawnili jej córce, że nie ma Świętego Mikołaja, to zostaliby ukarani. – Trudno mi więc sobie wyobrazić, co powinno stać się nauczycielowi – stwierdziła 48-letnia Sean Flanagan.

Amerykańskie media podkreślają, że nawet Grinch – słynny za oceanem tajemniczy zielony stworek, który nie cierpi świąt Bożego Narodzenia i robi wszystkim na złość – nie zachowałby się w stosunku do dzieci aż tak brutalnie. Dyrekcja szkoły nie informuje jednak, czy nauczycielkę czeka kara.

Wielkie rozczarowanie przeżyły też dzieci Kingston w Nowym Jorku. Jak poinformował "Times Herald-Record", cztero- i sześciolatek zadzwonili pod numer alarmowy i poprosili o rozmowę z szefem policji lub Świętym Mikołajem. Zamiast zaprzęgu reniferów pod ich domem pojawił się radiowóz. I to bez żadnych prezentów! Policjanci przyjechali tylko z edukacyjną pogadanką: do czego służy telefon alarmowy.

—Jacek Przybylski z Waszyngtonu