Tym razem kontrowersje na cały kraj wywołała szkoła podstawowa w miasteczku Paragould w stanie Arkansas, gdzie na ścianach zawisła wycinanka przedstawiająca narodzenie Jezusa.

Zrobiona przez dzieci scenka, pod którą znalazł się napis: "Happy Birthday, Jesus", przyciągnęła uwagę aktywistów lokalnego oddziału ACLU (Amerykańskiej Unii na rzecz Swobód Obywatelskich), organizacji tropiącej przejawy łamania konstytucyjnej zasady rozdziału Kościoła od państwa. Według nich wystawienie żłóbka obraża niewierzących i niechrześcijan. – To złamanie pierwszej poprawki do konstytucji, która mówi, że nie można obrażać mniejszości i należy chronić jej prawo do wyznawania jakiejkolwiek religii, niezależnie jak mała miałaby być ta mniejszość – mówiła lokalnej telewizji Rita Sklar, szefowa ACLU w Arkansas.

Po proteście organizacji Jerry Noble, kurator oświaty dystryktu szkolnego Paragould, nakazał zdjęcie wycinanki, nie chcąc narażać szkoły na kosztowne procesy. Ale kiedy zaprotestowali mieszkańcy, a grupa prawników zaoferowała wsparcie w razie ewentualnego procesu, Noble, zdeklarowany chrześcijanin, szybko zmienił decyzję. – Obraziliśmy dużo więcej ludzi tym, że zdjęliśmy wystawę, niż tym, że ją powiesiliśmy. W końcu to są urodziny Jezusa. Nikt nie powinien być urażony taką sceną – mówił w telewizji Fox News Noble.

Niechęć części Amerykanów do tradycji bożonarodzeniowej dziwi profesora Krzysztofa Kosełę, socjologa religii. – Jak dotąd Stany Zjednoczone były uważane za kraj, w którym religia państwu raczej pomaga, niż przeszkadza. Widocznie europejski trend przeciw jakiejkolwiek obecności wiary w życiu publicznym coraz bardziej udziela się także Amerykanom – mówi "Rz" Koseła.

Spory o miejsce religii nie są jednak w USA nową kwestią. W przeszłości np. dyskusje o religii w szkołach kończyły się w sądach, doprowadzając do poważnych zmian. Sąd Najwyższy zdecydował m.in. o zakazie wspólnej modlitwy i innych "nadmiernych" pokazach religijności w szkołach publicznych.