O pracę coraz trudniej. Firmy, nie wiedząc, jak głębokie będzie nadchodzące spowolnienie, wstrzymują się z rekrutacją. Z miesiąca na miesiąc ubywa ofert pracy. W dodatku utrzymujące się dwucyfrowe bezrobocie powoduje, że na rynku jest coraz więcej osób poszukujących zatrudnienia.
Z ostatnich badań aktywności ekonomicznej ludności w II kwartale przeciętny okres szukania pracy wynosił 11,4 miesiąca. W porównaniu z I kwartałem bieżącego roku okres ten wydłużył się o przeszło dwa tygodnie. Na koniec marca było to 10,9 miesiąca.
– Rok pozostawania bez pracy to bardzo długo – komentuje dr Marek Rymsza z Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert Instytutu Spraw Publicznych. – Przyjęło się, że powyżej 12 miesięcy na bezrobociu zaczynamy już mówić o bezrobociu długotrwałym – dodaje. Ekspert tłumaczy, że niepracując przez rok, człowiek zaczyna tracić część swoich kompetencji zawodowych, pogarsza mu się samopoczucie i przestaje wierzyć we własne umiejętności. To wszystko powoduje, że coraz trudniej znaleźć mu nową pracę.
Zdaniem Justyny Ścigler, konsultantki w agencji zatrudnienia Manpower, wydłużenie okresu poszukiwania pracy to nie tylko skutek spowolnienia gospodarczego i braku nowych ofert pracy, ale także wydłużenia samego okresu rekrutacji. – Pracodawcy poszukują pracowników jak najlepiej spełniających stawiane wymagania. Rekrutacja trwa zatem dłużej. Dodatkowo na jedno ogłoszenie o pracę przychodzi więcej zgłoszeń. Na niższe stanowisko dostajemy około 150–250 CV. Rekruter potrzebuje czasu, żeby je przejrzeć – tłumaczy.
Okres poszukiwania pracy różni się w zależności od rejonu kraju. Najszybciej można znaleźć zajęcie w dużych miastach. – Myślę, że większości udaje się znaleźć zajęcie w pół roku – mówi Ścigler. – Oczywiście, im ktoś ma bardziej specjalistyczne i poszukiwane na rynku umiejętności, tym szybciej znajdzie pracę – dodaje. Spore znaczenie ma też doświadczenie zawodowe. Trzeba przepracować mniej więcej pięć lat w jednym zawodzie, aby można było w miarę pewnie poczuć się na rynku pracy.