Partia, jaką w styczniu zarejestrowali ojcowie, odgraża się też, że wystawi kandydata w majowych wyborach prezydenckich.
– Wiele razy braliśmy udział w posiedzeniach sejmowej Komisji Rodziny. Mamy świadomość, że tam nikomu na nas nie zależy. Posłowie wpadali na posiedzenia komisji tylko na chwilę, podpisywali listę i wychodzili. Zrozumieliśmy wtedy, że jeśli chcemy coś zmienić, sami musimy się wziąć do roboty – mówi Zenon Nowak, lider partii Dzielny Tata, która nazwę wzięła od ruchu społecznego zrzeszającego ojców.
Dla Nowaka to już kolejne doświadczenie polityczne. W maju startował w wyborach do europarlamentu z listy Solidarnej Polski. Partii nie udało się jednak przekroczyć progu wyborczego i Nowak europosłem nie został. Był też jednym z okupujących siedzibę Państwowej Komisji Wyborczej w listopadzie, gdy trwało niekończące się liczenie głosów po elekcji samorządowej.
Głównym postulatem partii ojców jest wprowadzenie takich mechanizmów, które ułatwiałyby częstsze orzekanie przez sądy rodzinne opieki naprzemiennej. To rozwiązanie umożliwia równoczesną opiekę nad dzieckiem przez oboje rodziców. W praktyce wygląda to tak, że dziecko np. przez dwa tygodnie mieszka z mamą, na kolejne dwa przeprowadza się do taty. To rozwiązanie jest szczególnie popularne w Stanach Zjednoczonych i w Skandynawii.
Założyciele ugrupowania są przekonani, że ich postulaty mają szansę spotkać się z szerokim poparciem. – W Polsce jest milion ojców walczących o prawa opieki nad dziećmi. Gdyby oni oraz ich rodzice na nas zagłosowali, wygralibyśmy wybory – tłumaczy Nowak.