16 grudnia ubiegłego roku talibowie zaatakowali szkołę w północno-zachodnim Peszawarze. Podczas sześciogodzinnego oblężenia zabili 140 osób, z czego większość stanowili uczniowie, w większości dzieci wojskowych i pracowników armii. Ponad sto osób odniosło rany.
Po brutalnym ataku rzecznik talibów stwierdził, że zamach był zemstą za śmierć podczas szeroko zakrojonych operacji wojskowych setek tysięcy niewinnych członków plemion żyjących głównie w Południowym i Północnym Waziristanie .
W ubiegłym miesiącu władze Peszawaru zobowiązały się zainwestować 7 miliardów rupii (69 mln dolarów), by poprawić bezpieczeństwo państwowych szkół. Jednak nie wiadomo, czy ta kwota zdoła zapewnić bezpieczeństwo ponad 35 tysiącom rządowych placówek.
Aby możliwie jak najszybciej stworzyć przynajmniej pozory bezpieczeństwa, nauczycielom w Peszawarze pozwolono przynosić do pracy broń. Podczas zajęć ma to zapewnić spokój uczniom, a podczas przerw nauczyciele mają pełnić funkcje ochroniarzy. Najlepsi strzelcy będą też pełnić rolę snajperów, by w razie zagrożenia eliminować zamachowców. Uzbrojeni nauczyciele mają też za zadanie dać odpór napastnikom, do czasu, aż na miejsce przyjedzie wojsko.
Zarządzenie władz szkolnych z Peszawaru z ulgą przyjęły też kobiety-nauczycielki. Większość z nich przeszła już szkolenie w obchodzeniu się z bronią.