Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia od czwartku osobom, które nie ukończyły 15. roku życia, aptekarze nie powinni wydawać tabletki ellaOne, którą można zażyć po stosunku, gdy inne metody antykoncepcji zawiodły. To tzw. pigułka dzień po.
Koncesja zagrożona
Granica wieku jest ważna m.in. dlatego, że gdy dziewczyna chce kupić pigułkę „dzień po", oznacza to (jeśli nie nabywa jej dla kogoś innego), że doszło do współżycia. A to z dzieckiem poniżej 15. roku życia jest karalne. – Aptekarz powinien prosić o dokument tożsamości tak samo jak w przypadku sprzedaży papierosów czy alkoholu – mówi były minister zdrowia Marek Balicki.
Razem z 15-letnią Martyną, z wyglądu znacznie młodszą, sprawdziliśmy w kilku aptekach w centrum Warszawy, czy farmaceuci zapytają ją o wiek, gdy zechce kupić pigułkę. W dwóch z odwiedzonych przez nas aptek jej młody wygląd nikogo nie zainteresował. Zrobiłaby zakupy bez problemu.
– Jeśli aptekarze sprzedali pigułkę zbyt młodej osobie, grozi im utrata koncesji – mówi wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki. A rzecznik tego resortu Krzysztof Bąk przypomina, że w czwartek o wiek już powinni pytać.
Beztroska aptekarzy może być dodatkowym argumentem dla przeciwników sprzedaży pigułki „dzień po". Przeciwko ellaOne gorąco protestują obrońcy życia i rodziny.
– Ten środek ma bardzo poważne skutki uboczne. W założeniu ma działać jako „antykoncepcja awaryjna", ale jeżeli współżycie miało miejsce w okresie okołoowulacyjnym, to wtedy tabletka może mieć działanie wczesnoporonne – mówi Paweł Kwaśniak, prezes Centrum Wspierania Życia i Rodziny.
Organizacja apeluje do ministra Bartosza Arłukowicza o wycofanie z polskiego rynku farmaceutycznego ellaOne. Na stronie STOPpigulce.pl petycję w tej sprawie podpisało już ponad 22 tys. osób. Czy petycja ma szanse coś zmienić? – Powinna być skierowana do Komisji Europejskiej, która zdecydowała o sprzedaży bez recepty – odpowiada nam Krzysztof Bąk.