Od pewnego czasu furorę w południowokoreańskim internecie robiły programy, w czasie których można było wirtualnie "zjeść" posiłek w towarzystwie innej osoby. Prowadzący programy określane jako "meok bang" ustawiają przed sobą kamerę internetową i prowadzą relację na żywo w trakcie jedzenia posiłku.
Programy te były na tyle popularne, że ich największe gwiazdy zrobiły sobie z jedzenia przed kamerą sposób na życie - internauci w zamian za umożliwienie im "wspólne" zjedzenie posiłku byli bowiem skłonni płacić, przesyłając dobrowolne datki na konta prowadzących programy.
Teraz jednak coraz więcej osób, zamiast brać udział w wirtualnym obiedzie z drugim człowiekiem woli obserwować bezpańskie koty, które przychodzą do "kociej restauracji" stworzonej przez Koo Eun-je.
35-letni mężczyzna, który w przeszłości pracował m.in. jako projektant stron internetowych, w czasie wizyty w górskiej wiosce, w której mieszka jego matka, zauważył bezpańskiego kota i - jak twierdzi - zaczął się zastanawiać skąd biorą one jedzenie. Postanowił więc podzielić się z nim posiłkiem. Następnego dnia kot wrócił - i mężczyzna zaczął regularnie go dokarmiać. W pewnym momencie postanowił, że relację z dokarmiania kota umieści w internecie - i ustawił w pobliżu miejsca, w którym zostawia mu jedzenie, kamerę.
Koo Eun-je tłumaczy, że stworzył kanał, na którym transmitował dokarmianie kotów po to, aby on i jego żona mogli "podglądać" zwierzęta posilające się na podwórku. Okazało się jednak, że relację z kocich uczt ogląda coraz więcej internautów. Z darmowego pożywienia zaczęło też korzystać coraz więcej kotów - twórca kanału twierdzi, że pewnego dnia w jednym momencie pojawiło się ich aż 17.