W 1987 r. zmarła mama czytelniczki. Zostawiła dom, w którym czytelniczka mieszka. W 2006 r. odbyła się sprawa spadkowa, w której przyznano prawo do spadku jej oraz dzieciom jej nieżyjącego już brata. Tylko ona przez te lata, a także na wiele lat przed śmiercią matki, opłacała podatek od nieruchomości i remontowała cały dom. Czytelniczka pyta, czy musi spłacić bratanków, którzy mają już własne mieszkania, aby być właścicielką całego domu.
Właściwa droga to dział spadku i zniesienie współwłasności nieruchomości zabudowanej domem przez przyznanie jego wyłącznej własności czytelniczce. Uprawnienie to nigdy się nie przedawnia i współwłaściciel nie może się go zrzec. Jeśli więc spadkobiercom nie przeszkadzał stan współwłasności przez np. 20 lat, ale jeden z nich, choćby dysponujący najmniejszym udziałem, uzna, że ten stan jest dla niego niewygodny, może w każdym momencie wystąpić z żądaniem jego zniesienia. Oczywiście taki wniosek mogą złożyć wszyscy współwłaściciele lub część z nich. Prawo domagania się zniesienia współwłasności ma także każdy ze spadkobierców zmarłego współwłaściciela.
[b]Spadkobierca, który chce przyznania własności dla siebie, musi pamiętać, że współspadkobiercom należą się od niego spłaty.[/b] Chyba że pozostała część spadku, jaka może im przypaść w wyniku działu, pokrywa także wartość ich udziału w domu. Jeśli w skład spadku wchodzi np. dom, który użytkował, remontował itp. jeden ze współspadkobierców, przy ustalaniu spłat sąd odliczy te nakłady od wartości domu, zwłaszcza jeśli zwiększyły jego wartość. Wartość spłat wraz z ewentualnymi dobrami, jakie ze spadku przypadną pozostałym spadkobiercom, musi odpowiadać wartości ich udziału w spadku. W tym sensie bez znaczenia dla rozliczeń jest sytuacja materialna spłacanych i to, że mają własne mieszkania, a domagający się wyłącznych praw do domu czy mieszkania nie ma własnego lokum.
Uniknięcie spłat jest możliwe, jeśli współspadkobiercy sami z nich zrezygnują, a także gdy wskutek upływu czasu spadkobierca, który zajmuje nieruchomość i korzysta z niej z wyłączeniem pozostałych, stanie się jej właścicielem. Ten skutek nastąpi automatycznie po 30 latach takiego samoistnego władania. Do owych 30 lat nie można zaliczyć czasu, gdy spadkobierca mieszkał w domu ze spadkodawcą czy spadkodawczynią. Nie było to bowiem wtedy władanie samoistne.
Gdy chodzi o samą drogę prowadzącą do uregulowania spraw spadkowych, czyli działu spadku, to spadkobiercy mają wybór: mogą się udać do notariusza albo wszcząć sprawę przed sądem. Pierwsza wchodzi w rachubę tylko wówczas, gdy spadkobiercy są zgodni. Notariusz bowiem nie rozsądzi sporu, choć może oczywiście podpowiedzieć pewne rozwiązania. Ich przyjęcie zależy jednak od zgodnej decyzji – umowy spadkobierców.