Tak wynika z opublikowanego niedawno wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 11 marca 2014 r. (sygnatura akt I ACa 34/14).
Teściowie Beaty Z. zażądali od byłej synowej zwrotu darowizny – udziału w nieruchomości zabudowanej domem, którą przed laty podarowali jej i swojemu synowi. Twierdzili, że kobieta dopuściła się wobec nich rażącej niewdzięczności, a lista ich zarzutów była długa. Beata Z. miała m.in. ubliżać teściom i swojemu mężowi, szerzyć nieprawdziwe informacje godzące w dobre imię rodziny Z., uniemożliwiać mężowi korzystanie ze wspólnej nieruchomości, a teściom utrudniać kontakt z wnukami. Zdaniem darczyńców obdarowana nie dbała o ich los i nie udzielała im pomocy w czasie choroby, mimo ich próśb o taką pomoc. To wszystko spowodowało, że złożyli u notariusza oświadczenie o odwołaniu darowizny, a następnie zwrócili się do sądu, by ten nakazał byłej synowej przeniesienie na nich z powrotem udziału we własności nieruchomości.
W odpowiedzi na pozew Beata Z. zaprzeczyła wszystkim twierdzeniom teściów. Opisała też swoje nieudane małżeństwo zakończone rozwodem: gdy mąż stracił pracę, zaczął nadużywać alkoholu, urządzał awantury i przestał łożyć na rodzinę. By zdobyć pieniądze wynosił z domu i sprzedawał różne przedmioty, m.in. rozebrał instalacje grzewczą i wodną, a następnie sprzedał ją na złom. Zadłużył się także na wielotysięczne kwoty u różnych osób.
Beata Z. twierdziła, że bezskutecznie prosiła teściów wpłynięcie na syna. Jednak oni nie widzieli problemu. Nawet wtedy, gdy musiała wyprowadzić się z dziećmi do swoich rodziców, bo nachodzili ją pożyczkodawcy grożąc porwaniem dzieci i podpaleniem domu. Gdy jeden z wierzycieli zaczął grozić mężowi śmiercią, małżonkowie Z. sprzedali dom za 14 tys. zł, aby spłacić dług, ale po trzech tygodniach odkupili go od nabywcy.
W czasie pobytu pozwanej u rodziców, mąż wymienił zamki w drzwiach do domu. Beata Z. wniosła pozew o rozwód, ale wycofała go, gdy mąż obiecał zmianę zachowania. Bez efektu. Kolejny pozew skutkował już orzeczeniem rozwodu (bez orzekania o winie).