O tym, kto dziedziczy spadek i w jakim ułamku, decyduje prawo spadkowe bądź testament, a rola sądu jest drugorzędna. Jego władza jest za to znacznie większa w sporach o zachowek, które toczą się w trybie procesowym.
Ochrona najbliższych
Zachowek, przypomnijmy, to połowa udziału w spadku, jaki by przypadł niedoszłemu spadkobiercy (zwykle pominiętemu przez niekorzystne rozporządzenie w testamencie), gdyby dziedziczył wedle zasad ustawowych. Gdy jest małoletni bądź trwale niezdolny do pracy, będzie to 2/3 owego udziału w spadku.
Jerzy D., od 1986 r. mieszkający w Kanadzie, domagał się od macochy Marty D. zapłaty zachowku, gdyż to ona na podstawie testamentu odziedziczyła cały majątek po jego ojcu. W skład spadku wchodziła połowa domu wyceniona na 222 tys. zł. Połowa, jaka by mu przypadła, gdyby nie testament, to 111 tys. zł, a 2/3 tej kwoty (Jerzy D. jest trwale niezdolny do pracy) to 74 tys. zł.
Pozwana przedstawiła dowody, że rodzice Jerzego D. dokonali na jego rzecz trzech przysporzeń: jeszcze w latach 70. spłacili za niego dług. Teraz byłoby to 26 tys. zł, z czego połowa ojca to 13 tys. zł. Kilka lat później ojciec sprzedał syrenkę i pieniądze przeznaczył na uregulowanie manka, jakie syn zrobił, prowadząc kiosk – obecnie 37 tys. zł. Gdy zmarła matka Jerzego D., ojciec odrzucił "na rzecz syna" spadek po niej, dzięki czemu Jerzy D. dostał dodatkowo 33 tys. zł – w sumie otrzymał 83 tys. zł.
Jak liczyć udział
Sąd Okręgowy oparł się na tych liczbach i oddalił pozew. Wskazał, że powód uzyskał w darowiznach więcej, niż mu się należało w zachowku. Poza tym zasądzenie zachowku stanowiłoby nadużycie prawa (art. 5 kodeksu cywilnego).