Centralne Biuro Antykorupcyjne nie zostawiło suchej nitki na dokumencie premiera.
W ubiegłym tygodniu „Rz” napisała, że Kancelaria Premiera chce ograniczyć CBA dostęp do baz danych różnych instytucji. Zdaniem urzędników obecne zasady przekazywania informacji CBA są sprzeczne z ustawą o ochronie danych osobowych. W efekcie jednak biuro będzie mieć trudniejszy dostęp do informacji niż inne podobne służby, np. ABW. Propozycje Kancelarii Premiera krytykują nawet niechętni CBA politycy. – Jestem przeciwnikiem mnożenia służb. Ale jeśli już CBA istnieje, to powinno mieć takie same uprawnienia jak inne służby – mówi Zbigniew Siemiątkowski, były szef UOP i AW w rządzie SLD.
Projekt premiera likwiduje możliwość elektronicznego udostępniania CBA zbiorów danych bez konieczności każdorazowego składania wniosku np. do bazy PESEL, Krajowego Centrum Informacji Kryminalnych, Krajowego Rejestru Karnego, Krajowego Rejestru Sądowego itp. Do tej pory przepisy umożliwiały takie przekazywanie informacji. Zgodnie z intencją Kancelarii Premiera funkcjonariusze mieliby obowiązek występowania z wnioskiem o informacje za każdym razem na papierze. Do tej pory także zapytania mogli słać elektronicznie.
Mariusz Kamiński wysłał już obszerne pismo do premiera. Szef CBA negatywnie ocenia zmiany, a sam dokument prawnicy biura uznali za sprzeczny z zasadami przyzwoitej legislacji. Zdaniem funkcjonariuszy zapisy z projektu sprawią, że korzystanie z informacji stanie się dla nich fikcją. Uniemożliwi natychmiastową weryfikację danych, np. podczas czynności operacyjno-rozpoznawczych i typowania sprawców przestępstw. Ale też wykonywania czynności zleconych przez prokuraturę.
Jeśli już CBA istnieje, to nie powinno być traktowane gorzej niż inne służby - Zbigniew Siemiątkowski, były szef AW