Zawodowa armia zwodzi

Odeszli ostatni poborowi. Tymczasem wojsko, choć kusi plakatami, do zawodowej armii nie przyjmuje. Kandydaci są rozczarowani

Aktualizacja: 05.08.2009 07:07 Publikacja: 04.08.2009 22:49

Minister Bogdan Klich pożegnał w Warszawie ostatnich poborowych opuszczających wojskowe koszary

Minister Bogdan Klich pożegnał w Warszawie ostatnich poborowych opuszczających wojskowe koszary

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

– Jesteście ostatnimi, którzy opuszczają koszary. Budynki te staną się teraz częścią kompleksów wojskowych, miejscem pracy dla części z was – mówił Bogdan Klich, szef MON, podczas wczorajszej uroczystości pożegnania ostatnich poborowych w Warszawie. Resort się chwalił, że wśród 11 żołnierzy uczestniczących w uroczystości dwóch zdecydowało się pozostać w armii zawodowej.

Okazuje się jednak, że akcja rekrutacyjna stanęła. Wielu chętnych nie zostało do armii przyjętych. Powód? Wojsko nie ma pieniędzy.

[srodtytul] Ochotnik na zasiłku[/srodtytul]

Zawód żołnierza wymarzył sobie Dawid. Zgłosił się na ostatni pobór do wojska jako ochotnik. Wszystko wyglądało pięknie. Najpierw służba zasadnicza, potem nadterminowa i skok do zawodowej armii. – Ostatni pobór to w 90 procentach ochotnicy, którzy zamierzali zostać w armii. Część z nich rzuciła szkołę, pracę – opowiada Dawid.

W koszarach skrzętnie odliczał dni i ze zdziwieniem patrzył na organizację dni otwartych. Wiedział, że pracy nie będzie dla wszystkich już służących razem z nim, a co dopiero dla cywilów. – Zachęcali młodych ludzi. A o przyjęciu kogokolwiek nie mogło być już mowy – mówi.

Tuż przed końcem służby usłyszał, że jest kryzys i do armii zawodowej raczej nie ma po co się pchać. – Do się końca łudziliśmy, że może coś się zmieni – podkreśla Dawid. Ale w czerwcu usłyszał, że może się pakować i wracać do cywila. Trzy tygodnie przed zakończeniem zasadniczej służby.

– Gdybym wyszedł przed 24 czerwca, to nawet kuroniówki bym nie dostał. Napisałem wniosek o przedłużenie służby, żeby mieć chociaż zasiłek – wspomina. Tyle udało mu się wywalczyć.

Dziś żyje z zasiłku. Nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek spróbuje dostać się do wojska. - Czuję się oszukany i wykorzystany – mówi z wyrzutem.

[srodtytul] Zrób pan kurs [/srodtytul]

Marzenia o armii nie zrealizował także Paweł. Do wojska poszedł po skończeniu technikum gastronomicznego. Miał 21 lat. W koszarach pracował w kuchni, trochę przy obsłudze żołnierskich kasyn. Podobało mu się. Kiedy służba dobiegała końca, usłyszał: możesz zostać nadterminowym. Zgodził się. Wyjechał nawet na misję do Iraku. Do cywila wyszedł w 2004 r., ożenił się, znalazł niezłą pracę.

Cztery lata później armia sobie o nim przypomniała. – Dostałem wezwanie do WKU. Tam pani zaproponowała mi kurs podoficerski w Poznaniu – opowiada Paweł. Wahał się. Był nastawiony sceptycznie, bo żona, bo praca. Wtedy drzwi się otworzyły i wszedł jakiś człowiek ubrany po cywilnemu. I zaczął go namawiać. – Panie Pawle. Został pan wybrany na ten kurs, bo ma pan predyspozycje. Jeżeli pan go ukończy, to ma pan zagwarantowaną pracę w wojsku. Kapral, panie Pawle, zarabia – przekonywał.

No to jeśli tak, to może warto – pomyślał Paweł. Wziął bilet i pojechał. Kurs w szkole podoficerskiej ukończył z oceną dobrą. Już następnego dnia pojawił się w WKU. A tam ta sama pani powiedziała mu: – Etatu dla pana nie ma.

– Ja do niej: to po co mnie pani wysyłała na ten p... kurs?! Ona nic. Teraz tak sobie myślę, że musieli zapchać jakąś lukę i padło na mnie – uważa Paweł.

Udało mu się znaleźć pracę, ale wciąż myśli o armii. – Nadal się łudzę. Mam się do nich odezwać pod koniec roku. Ale zaczynam wątpić... – przyznaje. – Myślałem, że instytucje naszego kochanego kraju są wiarygodne i jak wielu innych się przejechałem. A chciałem tylko spełnić swoje skromne marzenia.

[srodtytul]MON: to nie rekrutacja, tylko promocja [/srodtytul]

Takich jak Paweł i Dawid jest dużo więcej. Tylko do Szkoły Podoficerskiej Wojsk Lądowych w Poznaniu dokumenty złożyło ponad 2,5 tysiąca chętnych. Po szkoleniu mieliby zapewnioną pracę w wojsku.

W kwietniu na stronie internetowej uczelni pojawił się komunikat: nabór odwołany. – Gdybyśmy prowadzili przyjęcia, a potem powiedzieli tym ludziom: "Nie ma dla was pracy", to byłaby z naszej strony skrajna nieodpowiedzialność – tłumaczy chorąży Marcin Szubert, rzecznik prasowy uczelni.

W Internecie zawrzało: "Super!!! Kampanie reklamowe za miliony, obiecanki cacanki, człowiek się stara, trenuje cały rok jak wariat, odmawia sobie wszystkiego, a tutaj takie oszustwo", "Najpierw zachęcanie, a potem olanie. Witam w polskiej rzeczywistości" – podobnych wpisów na stronie szkoły pojawiły się dziesiątki.

– Pierwsze reakcje były jeszcze ostrzejsze – przyznaje chorąży Szubert. – Ale ja chciałbym tym ludziom powiedzieć, żeby nie rezygnowali z marzeń.

Dlaczego więc w ogóle prowadzono kampanię zachęcającą, by wstępować do wojska? – Kampania przyniosła efekty. Chętnych jest sporo – odpowiada płk Sylwester Michalski, rzecznik prasowy Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. – Niestety, zmieniła się sytuacja finansowa.

Na budynkach wciąż wiszą billboardy. Ale wojskowi mówią, że plakaty z hasłem "Zawód żołnierz. Dołącz do najlepszych" to nie kampania promocyjna, lecz... popularyzacja armii. – MON nie prowadzi już akcji promocyjnej – przekonuje Robert Rochowicz, rzecznik prasowy resortu obrony.

[ramka][b]Kryzys spowolnił uzawodowienie [/b]

Ministerstwo Obrony Narodowej, ogłaszając plany uzawodowienia armii, zapowiedziało, że w najbliższych latach zamierza przyjąć prawie 40 tysięcy ochotników.

Mieli uzupełnić lukę po żołnierzach z poboru, którzy właśnie opuścili koszary. Nabór do wojska został jednak wstrzymany, bo resort obrony ma problemy finansowe związane z kryzysem. Dlatego wojskowe komendy uzupełnień kierują teraz kandydatów do armii tylko do służby w jednostkach wojskowych, w których są jakieś wolne etaty. Według ostatnich planów MON do końca 2009 r. roku polskie wojsko ma liczyć do 100 tysięcy żołnierzy zawodowych i około 20 tysięcy narodowych sił rezerwy. [/ramka]

Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie