Reklama

Sąd nie zgodził się na aresztowanie podejrzanych

Afera wokół aneksu do raportu o WSI. Dwóch byłych oficerów wojskowych służb obciąża dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego

Aktualizacja: 16.05.2008 07:36 Publikacja: 16.05.2008 07:27

Prokurator Robert Majewski z warszawskiego Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej

Prokurator Robert Majewski z warszawskiego Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Zakaz opuszczania kraju, dozór policyjny oraz poręczenie majątkowe w wysokości 70 tys. zł – takie środki zapobiegawcze wobec dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego oraz byłego oficera WSW płk. Aleksandra L. orzekł stołeczny Sąd Okręgowy. Obydwaj są podejrzani o płatną protekcję. Powoływali się na wpływy w komisji weryfikacyjnej WSI i możliwość ingerencji w treść tajnego aneksu do raportu o likwidacji wojskowych służb. Grozi im za to do ośmiu lat więzienia. Rzecznik sądu Wojciech Małek stwierdził, że jest duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych czynów. Jednak sąd odrzucił wniosek prokuratury o areszt.

Prokuratura nie chciała ujawnić, czy podejrzani rzeczywiście mieli wpływy w komisji, czy tylko się nimi przechwalali. – Materiał dowodowy, jaki przedstawiła prokuratura, był bardzo cienki. Najlepszym dowodem jest fakt, że sąd nie uznał za stosowne izolować mojego klienta – uważa Roman Giertych, pełnomocnik Sumlińskiego.

Z informacji „Rz” wynika, że dziennikarza obciążają w swoich zeznaniach płk L. oraz jego kolega z WSW, potem oficer WSI, płk Lech Tobiasz. Jak dowiedziała się „Rz”, ten ostatni zawiadomił prokuraturę, że proponowano mu pozytywną weryfikację za 200 tys. zł. – Jeden oficer ma w śledztwie status pokrzywdzonego – przyznaje Jerzy Szymański, zastępca prokuratora generalnego.

Rozmówcy „Rz” wskazują, że płk Tobiasz najprawdopodobniej nagrał spotkanie z płk. L. – Tobiasz jest niezweryfikowanym oficerem WSI – mówi Antoni Macierewicz, były szef komisji weryfikacyjnej. – Zabawne, że płk L. proponuje swojemu koledze wykreślenie z aneksu, skoro sam nie potrafił się wykreślić z raportu – zaznacza. Całą sprawę uważa za śmieszną. – Sąd stwierdził, że nie było podstaw do postawienia zarzutów członkom komisji Piotrowi Bączkowi i Leszkowi Pietrzakowi. Jedyną poszlaką nie jest doniesienie żołnierza, że coś załatwiono, ale że istniała taka ewentualność – mówi Macierewicz.

We wtorek rano Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wkroczyła do 11 mieszkań, w tym członków komisji weryfikacyjnej Bączka i Pietrzaka, oraz płk. L. i Wojciecha Sumlińskiego. Zabezpieczono wiele dokumentów. Filmującym akcję w domu Bączka dziennikarzom TVP oficerowie ABW odebrali kamerę, nośnik magnetyczny, a następnie ich przeszukali. Dziennikarze skierowali wczoraj do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez ABW. Zarzucają funkcjonariuszom przekroczenie uprawnień.

Reklama
Reklama

Ppłk Paweł Białek, wiceszef ABW, tłumaczył, że reporterzy nie podporządkowali się poleceniom agentów. Dziennikarze twierdzą zaś, że odmówili, gdyż funkcjonariusze ABW nie okazali legitymacji służbowych.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: p.nisztor@rp.pl

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Służby
Dlaczego w Lubartowie ogłoszono alarm powietrzny? Wojewoda czeka na wyjaśnienia
Służby
Odmowa prezydenta Karola Nawrockiego. Nie przyznał orderów i odznaczeń w służbach specjalnych
Służby
Sondaż: Niejednoznaczna ocena działań państwa po dywersji na torach
Służby
Kolejna wizyta funkcjonariuszy CBA w siedzibie fundacji Tadeusza Rydzyka
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama