Reklama
Rozwiń
Reklama

Podejrzani wrócą do armii?

Obrońcy żołnierzy oskarżanych o masakrę cywilów wystąpią do sądu z wnioskiem o przywrócenie ich do czynnej służby

Aktualizacja: 22.08.2008 04:39 Publikacja: 22.08.2008 03:01

Damian Ligocki, jeden z żołnierzy oskarżonych o ostrzelanie afgańskiej wioski Nangar Khel

Damian Ligocki, jeden z żołnierzy oskarżonych o ostrzelanie afgańskiej wioski Nangar Khel

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Adwokaci komandosów, którzy brali udział w feralnym ostrzale afgańskiej wioski Nangar Khel, chcą, by sąd zmienił decyzję o zawieszeniu ich w obowiązkach służbowych. – Zamierzam wystąpić z takim wnioskiem – mówi „Rz” mecenas Andrzej Reichelt, adwokat dwóch podejrzanych.

Wysłał już pismo do dowódcy 6. Brygady Desantowo-Szturmowej w Krakowie, któremu podlega batalion, w którym służyli podejrzani. – Chcę wiedzieć, czy jest możliwość przydzielenia im takich obowiązków, by nie mieli kontaktu z żołnierzami zeznającymi w ich sprawie – wyjaśnia Reichelt. Chodzi o to, by nie było podejrzeń, że mogą wywierać na kogoś presję. – Środek zapobiegawczy powinien przede wszystkim zapewnić prawidłowy tok postępowania, a nie pozbawiać ludzi środków do życia. Liczę, że sąd uzna te argumenty – zakłada mecenas.

– Wpłynęły wnioski od dwóch pełnomocników oskarżonych żołnierzy o wydanie opinii dla sądu w sprawie odwieszenia ich w obowiązkach służbowych – mówi kapitan Marcin Gil, oficer prasowy 6. Brygady. – Dowódca jednostki po konsultacjach z prawnikami zdecyduje, jakie zająć stanowisko.

Żołnierze, którzy nie mogą pracować, dostają teraz jedynie połowę pensji. Ale – jak podkreślają adwokaci – chodzi nie tylko o kwestie finansowe.

Komisja lekarska orzekła, że dwóch komandosównigdy nie powinno się znaleźć w wojsku

Reklama
Reklama

– To komandosi, którzy muszą być regularnie szkoleni. W przypadku ewentualnego uniewinnienia zbyt długa przerwa w służbie może im zamknąć drogę powrotu do wojska – tłumaczy mecenas Tomasz Krzyżanowski, obrońca jednego z żołnierzy.

Przyznaje jednak, że szanse na zgodę na powrót jego klientów do pracy są niewielkie. – Przy tak poważnych zarzutach i tak dobrze, że żołnierze w ogóle mogli opuścić areszt – mówi.

Siedmiu komandosów zatrzymanych w sprawie Nangar Khel opuściło cele w maju i czerwcu. Sąd uchylił areszt, jednocześnie zawieszając ich w czynnościach służbowych oraz zakazując opuszczania kraju. Część żołnierzy została też oddana pod dozór przełożonych.

– To, że młodzi ludzie nie mogą wykonywać swoich obowiązków w wojsku, nie mogą pracować, nie jest dobre. Nie chciałbym jednak w tej sprawie niczego sugerować. Decyzję powinien podjąć sąd – komentuje prof. Andrzej Zoll, były rzecznik praw obywatelskich.

Jak ustaliła „Rz”, w przypadku dwóch komandosów sprawa może się rozstrzygnąć, zanim sąd pochyli się nad wnioskami. Komisja lekarska działająca na wniosek prokuratury orzekła bowiem, że nigdy nie powinni znaleźć się w wojsku.

Jednym z tych żołnierzy miałby być dowódca plutonu ppor. Łukasz B. Prokuratura nie ujawnia szczegółów. Wiadomo jednak, że po tej opinii żołnierze ci mogą zostać wydaleni ze służby.

Reklama
Reklama

Polscy żołnierze ostrzelali afgańską wioskę Nangar Khel 16 sierpnia ubiegłego roku. Od wystrzelonych pocisków z moździerza kalibru 60 mm zginęli cywile, także kobiety i dzieci. Prokuratura oskarżyła sześciu komandosów o celowe ostrzelanie wioski. Jednemu z nich postawiono zarzut ataku na niebroniony cel cywilny. Żołnierzom grozi od 25 lat do dożywocia.

Prokuratura zamknęła śledztwo w sprawie Nangar Khel 30 czerwca tego roku i wysłała do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia. Kilka dni później dokument został ponownie zwrócony śledczym. Powód? Nie zawierał wszystkich danych. Pierwsza rozprawa sądu ma się odbyć 9 października. Wiadomo jednak, że sąd rozważy też wówczas, czy są podstawy, aby zwrócić akt oskarżenia do ponownego rozpatrzenia w prokuraturze. Jeśli tak się stanie, śledczy będą musieli od nowa przeprowadzić postępowanie w sprawie ostrzelania wioski Nangar Khel. Prokuratorzy raz jeszcze będą musieli przesłuchać świadków, przeanalizować dokumenty i przeprowadzić konfrontacje. W ciągu ponadpółrocznego śledztwa zgromadzili 41 tomów akt.

Adwokaci komandosów, którzy brali udział w feralnym ostrzale afgańskiej wioski Nangar Khel, chcą, by sąd zmienił decyzję o zawieszeniu ich w obowiązkach służbowych. – Zamierzam wystąpić z takim wnioskiem – mówi „Rz” mecenas Andrzej Reichelt, adwokat dwóch podejrzanych.

Wysłał już pismo do dowódcy 6. Brygady Desantowo-Szturmowej w Krakowie, któremu podlega batalion, w którym służyli podejrzani. – Chcę wiedzieć, czy jest możliwość przydzielenia im takich obowiązków, by nie mieli kontaktu z żołnierzami zeznającymi w ich sprawie – wyjaśnia Reichelt. Chodzi o to, by nie było podejrzeń, że mogą wywierać na kogoś presję. – Środek zapobiegawczy powinien przede wszystkim zapewnić prawidłowy tok postępowania, a nie pozbawiać ludzi środków do życia. Liczę, że sąd uzna te argumenty – zakłada mecenas.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
eSIM w podróży: łatwy dostęp do internetu za granicą, bez opłat roamingowych
Służby
Agent FSB ze stypendium polskiego rządu. Jak rosyjski szpieg znalazł się na specjalnej liście MSZ?
Służby
Akcja CBA. Były wiceminister został zatrzymany
Służby
Akcja CBA. Prezydent i wiceprezydent Nowego Sącza zatrzymani
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Służby
Ujawniamy kulisy cofnięcia Sławomirowi Cenckiewiczowi dostępu do tajemnic
Materiał Promocyjny
Wiedza, która trafia w punkt. Prosto do Ciebie. Zamów już dziś!
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama